Budzę się. Ogromny ból przeszywa moją głowę. Tracę równowagę kiedy chcę wstać. Schodzę na dół, widzę Mikey'a nie Alex. Brat patrzy na mnie groźnym wzrokiem. Co zrobiłem? Już wiem. Doskonale wiem. Błąd, którego nie da się wymazać. Zraniłem ją. Psychicznie i fizycznie. Mam ochotę rzucać wszystkim dookoła. Jestem zły. Zły na siebie. Dlaczego zraniłem swoją przyjaciółkę? Nie ma jej tu...
-Gerard.Miałeś tego nie robić.-Mike coś do mnie mówi.
-Wiem.Nie miałem.Ale zrobiłem. I tego żałuję. Gdzie ona teraz jest? Muszę ją przeprosić . Muszę z nią....
-Sądzę że teraz nie chciałaby Cię widzieć.-przestraszony patrzę się na brata.Już mam wyrzuty sumienia, dlaczego on mnie jeszcze dobija...-jest u Leto.Shannon był tu dwie godziny temu-spojrzałem na zegarek. 15:35 -zabrał jej rzeczy.
-Fuck!-krzyknąłem zrzucając pierwszy lepszy talerz.
-Nie zaczynaj sięgać po alkohol. Ona by tego nie chciała. Nie chciała byś zaczynał się niszczyć z jej powodu rozumiesz!? Nie zaczynaj tego!-spojrzałem mu w oczy
-Nie zacznę. Nie chcę. Ona tego nie chcę , i ja tego nie zrobię.
***
Sen? Proszę, niech to wszystko było snem.Nie.Obudziłam się około 14. Poduszka była sklejona od łez. Udałam się pod prysznic, co przypomniało mi o zranionym ramieniu. Kiedy weszłam znów do pokoju, zauważyłam moją torbę i aparat. Nie chciałam patrzeć na zdjęcia które w nim były, ale nie chciałam też ich usunąć. W środku torby był bilet powrotny. Wyjęłam go. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.-powiedziałam cicho. Okazał się to być Jared.
-Wiem, nie powinienem, ale musisz powiedzieć co się stało.-tak nagle? Mam mu wszystko wyśpiewać?
-Nie chcę o tym rozmawiać...
-Nie musisz, ale uwierz mi że będzie lepiej jeśli to wyrzucisz z siebie...-odpowiedział troskliwym głosem.
Przez chwilę staliśmy w milczeniu, lecz później usiedliśmy razem przy ścianie. Nie wiedziałam od czego zacząć.
-Rano zeszłam na dół, ale Gerarda tam nie było. Potem on wszedł -zaczęłam płakać, ale nie przestawałam mówić -do domu... pijany, i chciał mnie...pocałować. I ja go odepchnęłam, dzięki czemu dostałam w twarz, znów się do mnie zbliżył, znów go odepchnęłam , ale tym razem pociągnął mnie za ramie...przejechałam nim po rogu blatu kuchennego...i on potem poszedł, a później wszedł Shannon ...- nie mogłam się powstrzymać, wpadłam w ogromny płacz. Totalnie się załamałam. Nie wierzę, że to się stało. Zwykłe wakacje, zwykłe dwa miesiące, a moje życie jest już inne.
Jared mnie przytulił, i zaczął lekko kołysać, w przód i w tył. Nieco mnie to usypiało, ale i pomogło.
-Chodź do salonu, musimy Ci opatrzyć to ramię- pogłaskał mnie po głowię i podał rękę bym mogła wstać.
-Czekaj.-bilet szybko schowałam do kieszeni, i przemyłam twarz wodą w łazience.
W salonie przywitały mnie ramiona Shannona.Wszyscy się o mnie troszczyli. Chyba próbują sprawić bym się nie załamała , ale to już raczej za późno ... Jared szykował apteczke, i kazał mi usiąść obok siebie. Wyciągał jakieś plastry, poczułam pieczenie, na co syknęłam z bólu.Po akcji ratunkowej dla mojego ramienia zjadłam kanapkę , i potem siedziałam już tylko w pokoju , patrząc się za okno.
*puk,puk*
-Można?-Jared.
-Tak,chyba...-odparłam cicho.
Niezręczna cisza trwała jakieś pięć minut. Słyszałam ja Jay, siada na łóżku.
-Nad czym myślisz?-zapytał się.
-Jared...Ja..Ja..muszę wracać....I tak za tydzień musiałabym wyjechać...-już miałam dodać resztę wypowiedzi, kiedy gwałtownie mi przerwał.
-Co?! Nie możesz, dlaczego?!-oburzonym głosem wysłał do mnie pytanie. Odwróciłam się do niego.
-Nie,nie zostanę.Dlaczego? Bo chcę zapomnieć Jared. Zapomnieć, o tym co się wydarzyło w ciągu ostatnich paru godzin,dni i miesięcy. Nie chcę do tego wracać.To dla mnie zbyt wiele. Te wydarzenie w domu , załamało mnie całkowicie. Boję się na nowo komuś ufać. Jutro wyjeżdżam. Przepraszam Jared.
Patrzył na mnie zszokowany.Przytuliłam go.
-Rozumiem...Zawieść Cię jutro na lotnisko?-zapytał.
-Jakbyś mógł...-uśmiechnęłam się na wymuszenie.
-Miło popatrzeć jak się znów uśmiechasz.Choć to nie szczery.-prychnęłam cicho .
-Dobra, ja idę spać.-wstałam , zgasiłam lampkę, i wskoczyłam pod łóżko w ubraniach , za dużo emocji na dziś , nie miałam ochoty się przebierać.
-Dobranoc Alex.
-Dobranoc Jared.-wyszedł z pokoju.
Przewróciłam się na drugi bok.Myśli rozsadzały mi głowę. Już jutro pojawię się w moim mieście. W Polsce. Zobaczę swoją rodzinę, swoich przyjaci...swoją przyjaciółkę. Nie dałam jej znaku , o tym co się działo w ostatnich dniach. Może się nie obrazi, jeśli powiem jej to w cztery oczy , a nie przez telefon? Dłużej się nie zastanawiałam i szybko zasnęłam.
Poranek. Po raz kolejny zostaje przytulona przez Shannona,jem śniadanie, pakowanie rzeczy , ostatnie spojrzenia na L.A. przez szybę samochodu. Kompletna cisza. Zdążyłam zadzwonić do rodziców , odebrała mama , i była uradowana wiadomością że wracam. Samochód stanął.
-Jesteśmy na miejscu.- oznajmił Shannon.
Przekazywanie bagaży, paplanina o bezpieczeństwie , i pożegnania.
-Och, chodź tu mała-powiedział do mnie starszy Leto.Dał mi naprawdę mocnego przytulańca, i potargał włosy.-będziemy,mam nadzieje,w kontakcie?
-Jasne-odpowiedziałam, po czym zaczął mnie ściskać Jared.
-Będziemy tęsknić.-odezwał się.
-Ja...za wami też. Żegnajcie! - pomachałam im , i wchodząc na schody do samolotu, jeszcze raz obejrzałam się za siebie. Nagle krew zmroziła mi się w żyłach. Wszystko stanęło w miejscu. W kapturze, nieco dalej od braci Leto stał..Gerard. Zobaczyłam jak porusza ustami mówiąc bezgłośne "pa" . Patrzył na mnie ,z oczami pełnymi wyrzutów sumienia. Smutnymi i żałującymi Czym prędzej uciekłam do wnętrza .Usadowiłam się w swoim miejscu, z szybko bijącym sercem, słyszałam jak mówią że zaraz będziemy startować. Wznieśliśmy się w górę. Wracam. Wracam do normalnego życia. Uciekam od wspomnień.
-----------------
Jest dłuższy od wcześniejszego, ale nadal za krótki :C
poniedziałek, 30 stycznia 2012
sobota, 28 stycznia 2012
10
Tło muzyczne: MCR-The Sharpest Lives
3 tygodnie do końca wakacji.Wszystko tak szybko minęło.Poznałam moich idoli, mieszkałam nawet u jednego. Mam do nich wszystkich kontakt. Nie wierzę, że taka zwykła dziewczyna jak ja , osiągnęła takie szczęście. Oczywiście wracając do domu, będę spodziewać się ciekawskich twarzy, znienawidzonych wrogów, zazdrosnych dziewczyn. A może nawet i paparazzi, bo nieco głośno się o mnie zrobiło . No właśnie za jakiś tydzień mam wracać.Czy chcę? Tu było mi dobrze. Fajnie jest się oderwać się trochę od Polski.
Koniec przemyśleń! Odeszłam od okna, i zeszłam na dół. Nikogo nie było, a to dziwne , zazwyczaj Gee mi mówi. Od wczoraj się jakoś dziwnie zachowuje. Tak jakby chciał gdzieś uciec , nic nie mówił co się dzieję . Usłyszałam jak ktoś mocuję się z klamką od głównych drzwi.
-Kto tam? - zapytałam nie pewnie.
Drzwi otworzyły się z hukiem . Na środku stał Gerard...pijany. Przerażona stałam jak wbita w ziemię. Przecież.. Przecież on z tym skończył! Już dawno, to o mało mu nie zepsuło życia!
Czemu znów to zaczyna? Zanim zdążyłam się ruszyć byłam przygnieciona przez wokalistę do ściany, który próbował mnie pocałować. Drzwi już były zamknięte. Odepchnęłam go zwinnie nogami , za co dostałam w twarz. Nie wiedziałam co się dzieję. Gdzie się podział spokojny, miły Gerard? Łzy co raz szybciej zaczęły mi spływać po policzkach.
-NIE!- krzyknełam.
Po raz kolejny przybił mnie do ściany, i po raz kolejny chciał się do mnie niebezpiecznie zbliżyć. Próbowałam go odepchnąć - udało się , lecz pociągną mnie za ramię ,tak że przejechałam nim po ostrym rogu blatu kuchennego, zaczynając krwawić. Wszystko zaczęło mi się rozmazywać. Nie wiem czy to od mojego stanu , czy od łez. Czarna plama zwana Gerardem , oddalała się na górę coś bełkotając.Koniec? Nie wróci? Proszę aby tak się stało...
Do moich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam na jakąś rozmazaną sylwetkę , która się do mnie zbliżała. "Gerard? Nie! Nie tylko nie to! Zostaw mnie! Odejdź!" krzyczałam....
*** ( z punktu widzenia Shannona)
Jared wysłał mnie do domu Gerarda , bo zostawił swój szanowny szaliczek. Szalik w lato - ten to ma dopiero powalone w tej chorej główce. Stojąc przed drzwiami mieszkania Way'a usłyszałem szloch. Prędko otworzyłem drzwi i zobaczyłem Alex. Przestraszyłem się.Patrzyła się na mnie nie obecnie , z strachem w oczach. Krwawiła . W pokoju było czuć alkohol. Nie możliwe , że Gerard jednak postanowił się załamać. Podszedłem do niej, krzyczała bym ją zostawił.
- Spokojnie ... To tylko ja...Shhh...- przytuliłem ją , nieco się uspokoiła. Pomogłem jej wstać, wziąłem pod rękę i wyszliśmy na dwór.Szybko usadziłem ją w samochodzie i ruszyliśmy do mojego i Jareda domu. Co jakiś czas Alex pociągała nosem, trzymając się za ramię. Ręce mi drżały. Bałem się że jej coś się stanie .Już się stało... Wysiedliśmy z samochodu , podtrzymując ją weszliśmy do mieszkania.
-No nareszcie ! Masz ten...-zaciął się gdy zobaczył Alex. Był tak samo zszokowany jak ja.-O mój Boże.. Co się stało?- zapytał. Dziewczyna wybuchła płaczem. Skarciłem go wzrokiem.
Zaprowadziłem Alex na górę. Powinna się przespać.Położyła się do łóżka, przykryłem ją kocem, szepnąłem do ucha że wszystko będzie dobrze...
Zszedłem na dół, i zadzwoniłem do Mikey'a by pojechał do brata. A mówił że się nie załamię...Że do tego nie wróci...
-Dlaczego on to zrobił?-z zamyślenia wyrwał mnie Jared.
-Nie pamiętasz? Wczorajsza rozmowa o zespole. Znów narzekał na wielką sławę. A w dodatku mówił przecież o tym że gdy poznał Alex, zaczął jej zazdrościć normalnego życia...-powiedziałem. -Miejmy nadzieje że nic się więcej nie stanie...
***
Co się dzieję? Nic nie rozumiem. Nic. Przed oczami mam cały czas twarz pijanego Gerarda. Samo wspomnienie wywołuje u mnie falę płaczu. Dlaczego wszystko się zmieniło? Dlaczego nic nie jest takie jak wcześniej? Dlaczego sięgnął po alkohol ? Dlaczego mnie uderzył? Dlaczego chciał mnie pocałować? Dlaczego wszystko wywróciło się do góry nogami ? Dlaczego osoba której ufałam , jest teraz dla mnie najgorszym wspomnieniem?Dlaczego jest tyle pytań na które nie znam odpowiedzi? Zasnę, następnego dnia otworzę oczy i może okażę się że to był tylko sen.
---------------------------
Wiem! Wielki zwrot akcji, nie wiem czy komukolwiek to się spodoba ,ale natchnęło mnie żeby coś tak napisać, także przepraszam. I krótki tak tak tak wiem.
3 tygodnie do końca wakacji.Wszystko tak szybko minęło.Poznałam moich idoli, mieszkałam nawet u jednego. Mam do nich wszystkich kontakt. Nie wierzę, że taka zwykła dziewczyna jak ja , osiągnęła takie szczęście. Oczywiście wracając do domu, będę spodziewać się ciekawskich twarzy, znienawidzonych wrogów, zazdrosnych dziewczyn. A może nawet i paparazzi, bo nieco głośno się o mnie zrobiło . No właśnie za jakiś tydzień mam wracać.Czy chcę? Tu było mi dobrze. Fajnie jest się oderwać się trochę od Polski.
Koniec przemyśleń! Odeszłam od okna, i zeszłam na dół. Nikogo nie było, a to dziwne , zazwyczaj Gee mi mówi. Od wczoraj się jakoś dziwnie zachowuje. Tak jakby chciał gdzieś uciec , nic nie mówił co się dzieję . Usłyszałam jak ktoś mocuję się z klamką od głównych drzwi.
-Kto tam? - zapytałam nie pewnie.
Drzwi otworzyły się z hukiem . Na środku stał Gerard...pijany. Przerażona stałam jak wbita w ziemię. Przecież.. Przecież on z tym skończył! Już dawno, to o mało mu nie zepsuło życia!
Czemu znów to zaczyna? Zanim zdążyłam się ruszyć byłam przygnieciona przez wokalistę do ściany, który próbował mnie pocałować. Drzwi już były zamknięte. Odepchnęłam go zwinnie nogami , za co dostałam w twarz. Nie wiedziałam co się dzieję. Gdzie się podział spokojny, miły Gerard? Łzy co raz szybciej zaczęły mi spływać po policzkach.
-NIE!- krzyknełam.
Po raz kolejny przybił mnie do ściany, i po raz kolejny chciał się do mnie niebezpiecznie zbliżyć. Próbowałam go odepchnąć - udało się , lecz pociągną mnie za ramię ,tak że przejechałam nim po ostrym rogu blatu kuchennego, zaczynając krwawić. Wszystko zaczęło mi się rozmazywać. Nie wiem czy to od mojego stanu , czy od łez. Czarna plama zwana Gerardem , oddalała się na górę coś bełkotając.Koniec? Nie wróci? Proszę aby tak się stało...
Do moich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam na jakąś rozmazaną sylwetkę , która się do mnie zbliżała. "Gerard? Nie! Nie tylko nie to! Zostaw mnie! Odejdź!" krzyczałam....
*** ( z punktu widzenia Shannona)
Jared wysłał mnie do domu Gerarda , bo zostawił swój szanowny szaliczek. Szalik w lato - ten to ma dopiero powalone w tej chorej główce. Stojąc przed drzwiami mieszkania Way'a usłyszałem szloch. Prędko otworzyłem drzwi i zobaczyłem Alex. Przestraszyłem się.Patrzyła się na mnie nie obecnie , z strachem w oczach. Krwawiła . W pokoju było czuć alkohol. Nie możliwe , że Gerard jednak postanowił się załamać. Podszedłem do niej, krzyczała bym ją zostawił.
- Spokojnie ... To tylko ja...Shhh...- przytuliłem ją , nieco się uspokoiła. Pomogłem jej wstać, wziąłem pod rękę i wyszliśmy na dwór.Szybko usadziłem ją w samochodzie i ruszyliśmy do mojego i Jareda domu. Co jakiś czas Alex pociągała nosem, trzymając się za ramię. Ręce mi drżały. Bałem się że jej coś się stanie .Już się stało... Wysiedliśmy z samochodu , podtrzymując ją weszliśmy do mieszkania.
-No nareszcie ! Masz ten...-zaciął się gdy zobaczył Alex. Był tak samo zszokowany jak ja.-O mój Boże.. Co się stało?- zapytał. Dziewczyna wybuchła płaczem. Skarciłem go wzrokiem.
Zaprowadziłem Alex na górę. Powinna się przespać.Położyła się do łóżka, przykryłem ją kocem, szepnąłem do ucha że wszystko będzie dobrze...
Zszedłem na dół, i zadzwoniłem do Mikey'a by pojechał do brata. A mówił że się nie załamię...Że do tego nie wróci...
-Dlaczego on to zrobił?-z zamyślenia wyrwał mnie Jared.
-Nie pamiętasz? Wczorajsza rozmowa o zespole. Znów narzekał na wielką sławę. A w dodatku mówił przecież o tym że gdy poznał Alex, zaczął jej zazdrościć normalnego życia...-powiedziałem. -Miejmy nadzieje że nic się więcej nie stanie...
***
Co się dzieję? Nic nie rozumiem. Nic. Przed oczami mam cały czas twarz pijanego Gerarda. Samo wspomnienie wywołuje u mnie falę płaczu. Dlaczego wszystko się zmieniło? Dlaczego nic nie jest takie jak wcześniej? Dlaczego sięgnął po alkohol ? Dlaczego mnie uderzył? Dlaczego chciał mnie pocałować? Dlaczego wszystko wywróciło się do góry nogami ? Dlaczego osoba której ufałam , jest teraz dla mnie najgorszym wspomnieniem?Dlaczego jest tyle pytań na które nie znam odpowiedzi? Zasnę, następnego dnia otworzę oczy i może okażę się że to był tylko sen.
---------------------------
Wiem! Wielki zwrot akcji, nie wiem czy komukolwiek to się spodoba ,ale natchnęło mnie żeby coś tak napisać, także przepraszam. I krótki tak tak tak wiem.
sobota, 21 stycznia 2012
9
Tło muzyczne - MCR- Helena
***Co się stało? Alex zalana łzami wyszła z kuchni , Mikey stał i zaciskał pięści. Chciałem pójść za dziewczyną, ale jednak postanowiłem się dowiedzieć o co poszło.
-Co jej zrobiłeś? - zapytałem stanowczo.
-Ja? Ja tylko byłem szczery!-zaczął opowiadać całe zdarzenie przy czym, moja złość na niego , co raz bardziej wzrastała.
-Masz ją przeprosić rozumiesz? PRZEPROSIĆ! Zrobiłeś największą głupotę! To niebyła szczerość tylko obraza! Na razie to ja do niej pójdę , ale jeszcze nie teraz.- nie wierze że mój brat może być aż tak chamski! Nalałem sobie do szklanki wody, i zacząłem powoli ją pić ,patrząc za okno.
Niestety po jakichś 10 minutach zacząłem mieć wyrzuty sumienia. Bałem się że Mike może znowu wpaść w depresje. Jest oczywiście odważny , ale swoje drugie 'ja' ukrywa w środku. Delikatność. Czasem po prostu potrafi się załamać po paru ostrzejszych słowach. Siedział na sofie. Znowu ta sama twarz. Ta sama twarz która widniała kiedy wpadł w depresje po sukcesie trzeciego studyjnego albumu. Nie mogłem do tego dopuścić. Zawsze może znowu zacząć brać. Na strychu leży, ten okropny wynalazek. Strzykawki , płyny . Nie... Nie może to się stać już drugi raz! Muszę to uratować!
-Mike... Przepraszam nie powinienem na Ciebie naskakiwać... Wiesz jaki jestem, ja nie chcę abyś znowu zaczął...-zacząłem nie śmiało
-Wiem , nie musisz dokańczać .-przerwał mi.
-Stary , obiecaj mi że nie zaczniesz od nowa...
-Nie mam zamiaru. Wiem że postąpiłem źle krzycząc na Alex.Moja wina. Nie wiem co mnie napadło. Zły humor? Tak wiem że to była głupota. Po prostu przypominała mi ... wiesz, moją dawną "przyjaciółkę". - wiem o kogo mu chodziło. Nicole. Dziewczyna która go mało co nie wpędziła do grobu. Pokazała mu narkotyki , że dzięki nim świat staję się "weselszy", zaczęła nim po prostu rządzić, przejmować kontrole.- Przeproszę ją, a do tego gówna nie wrócę.
-Dzięki wielkie , nieźle się przestraszyłem- poklepałem go po plecach, na co on się skrzywił i uderzył mnie poduszką. Podjąłem wyzwanie i tak się zaczęła wojna na poduszki jak w dzieciństwie. Ulżyło mi , jak powiedział że nie będzie brał.
***
Opadłam na łóżko , chcąc zapomnieć o wszystkim. W ciągu paru sekund , pragnęłam znaleźć się w swoim mieście. W swoim pokoju , a nie w tym. Miałam dość. Miałam dość Way'ów. Szczególnie młodszego. Godziny mijały. Postanowiłam zadzwonić do Leny. Jeszcze troche i język Polski stał by mi się obcy.
-Halo? - usłyszałam zaspany głos. Zapomniałam o zmianie czasu.
-Lena? Możesz rozmawiać?- nieco nie śmiale zapytałam.
-Ola? Jasne! - Ola.. Jak miło to było usłyszeć, nie Alex a Ola.
-Jestem załamana.
-He ? Co się stało?
-Pokłóciłam się z Mikey'em , nie na żarty.
-O co poszło?
-Zaczęłam na niego krzyczeć , i pytać czemu mnie ignoruję , a ten zaczął gadać że jak znam parę sławnych osób to już się rządze ... Nie rozumiem go! Mam ochotę wrócić do Polski.
-Ola... Nie przejmuj się nim! Żyj swoim życiem, jeśli on myśli w swój sposób o tobie - niech myśli! Chyba tylko Mike tak sądzi. Dla mnie jesteś najlepsza!
-Awww.... Tęsknie za tobą i za wszystkim! - nagle usłyszałam pukanie do pokoju - sory, musze kończyć, ktoś się dobija... - mruknełam i nacisnełam czerwoną słuchawkę.
-Można? - z za drzwi dobiegł głos Gerarda.
-Nie, nie można.-wysyczałam. Tak czy siak Gee wparował do pokoju. Idiota.
-Oh Alex, mała Alex. Siadaj. - zauważyłam że usiadł po turecku na łóżku. Usiadłam tak samo.
-Czego chcesz? - zapytałam patrząc się gdzieś w dal.
-Wiem że pokłóciłaś się z Mikey'em , i to nie ja powinienem Cię przepraszać, ale spokojnie , on też to zrobi. - otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale on pokazał abym mu nie przerywała. - Mike, zapewne jak wiesz , miewa humorki. To co nie dawno Ci wykrzyczał, zrobił pod wpływem pewnego wspomnienia. Myślał tak o tobie, z powodu , dawnej przyjaciółki, która o mało go nie zabiła. Powiedział że to była całkowita głupota co tobie zrobił. Przepraszam za niego...
*puk , puk*
-To ja już pójdę!- Gee powiedział do mnie, nieco zszokowanej, a do pokoju wszedł Mikey.
-Przepraszam, naprawdę przepraszam...- Mike zaczął, ale mu przerwałam
-Rozumiem-spojrzałam na niego.- też mam pewne wspomnienia których nie da się z pamięci wymazać , i ludzie mi o nich przypominają. - uśmiechnełam się lekko. Gdyby nie wyjaśnienie całej kłótni , przez Gerarda najprawdopobniej , nadal bym była zła na Mike'ya
-Naprawdę? A nie masz zamiaru mnie teraz, zabić, zaszlachtać i zrzucić z mostu?- zapytał na co się zaśmiałam
-Nie głuptasie! A teraz wyjdź jakbyś mógł - wyszczerzyłam się i pokazałam drzwi. Młodszy Way zrobił minkę smutnego psiaka i posłusznie odszedł.
"Życie jest chore." Pomyślałam.
Postanowiłam włączyć laptopa. Na photobloga wstawiłam zdjęcie , jak Gee rozdaje autografy i dałam opis : "Wszystko już OK, czasem wystarczy wytłumaczenie." Następnie przejrzałam serwisy plotkarskie i znalazłam dużo fałszywych wiadomości na mój i Gerarda temat. Zszedłam na dół.
-GEE JESTEM Z TOBĄ W CIĄŻY WIESZ?-spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, natomiast Mike podniósł jakiś brukowiec i przeczytał na głos
- "Gerard i jego nowa narzeczona! Way złamał serca tysięcy nastolatek! "Jak on sobie z tym wszystkim poradzi ?!- udał głos oburzonego ,na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.Znów wszystko było jak dawniej...do czasu...
---------------------------------
Długo rozdziału nie było bo mam różną wenę , raz mam wenę na ten blog, a raz na mój drugi :) przepraszam. Tło muzyczne nie wiem czy dobrze dobrane, w każdym razie jest.
piątek, 13 stycznia 2012
8
Przez następną część drogi do domu Leto , Mikey siedział cicho z naburmuszoną miną , jak ja w dzieciństwie kiedy mi rodzice nie chcieli kupić lizaczka. Mike zachowujesz się dziecinnie! W końcu dojechaliśmy. Przy okazji Jay, Shann i Gee dodali mnie na TT do obserwujących, z czego Gerard ostatni , bo kierował. Z resztą on praktycznie nie wchodzi na Twittera , no ale cóż. Ach zapomniałabym! Mam ich wszystkich numery! Nawet Tomo , mówili że go nie długo poznam !
Dom Leto też był..hmm...ładny to za mało.Och ile ja bym dała żeby w takim mieszkać! Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to... bałagan w kuchni.
Posiedzieliśmy z 10 minut przy telewizorze gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Kto to był? Tomo! Poznałam już wszystkich członków (teraźniejszych) 30 stm! Niech teraz dadzą koncert !
-Czeeść!!!-uradowany Mofo wskoczył na kanapę. Ja byłam nieco zdezorientowana, bo fakt - nie wiedziałam o co chodzi.
-Hej Tomo , to jest Alex. Alex to jest Tomo- uśmiechnął się Gee.
-Cz-cześć ...-podałam mu ręke.
-Nie bądź taka nieśmiała!-uśmiechnął się Tomislav
Kolejne 10 minut minęło na gadanie o wszystkim i niczym.Kiedy nagle przyszedł do mnie SMS. "Jak chcesz to idź na górę , i na końcu korytarza jest pokój "studio" :) I spokojnie nic nie będzie słychać - ściany dźwiękoszczelne jedynie lekko przez drzwi może " . Od Jareda. Chyba zauważył że... no ukrywać nie będę , nieco się nudziłam. Wstałam z kanapy.
-Gdzie idziesz? - zapytał się Gerard
-Yyy.. No ten .. Pozwiedzać!- mrugnęłam do Jay'a.
Trafiłam dobrze.Co mi się oczom ukazało ? Mikrofon , gitara elektryczna , gitara basowa, klawisze i perkusja. Rzuciłam się na perkusję. Przyznam nigdy , ale to nigdy niej nie grałam . Wzięłam pałeczki zaczęłam uderzać o bębny. Podobało mi się. Sama gra mi się podobała. Mogłam się poczuć jak Shannon! Skończyłam katować instrument i po kryjomu zabrałam jedną pałeczkę dla Leny. Zwierzak chyba się nie obrazi ! Podeszłam do bassu. Nigdy tego nie tykałam . Ale spróbowałam i coś się udało , jednak to nie dla mnie. Gitara elektryczna - idealnie! Zagrałam krótko , potem już przestałam , bo miałam zamiar wyjść, lecz zatrzymały mnie głosy za drzwiami.
- Kiedy ona pojedzie? - usłyszałam głos Mikey'a. Ona ? Jaka ona ?
- Daj spokój Mike, nie sądzę aby tu było dobrze rozmawiać...-Gee westchnął.
- Nie tu jest bardzo dobrze o tym rozmawiać! - przez dziurkę od klucza zauważyłam jak Mikey przyciska Gerarda do ściany, lecz po chwili go puścił , bo chyba zrozumiał że posunął się za daleko. Wzdrygnęłam się na ten widok. O co mu do cholery chodzi? Co ja mu zrobiłam ? Co on chce zrobić swojemu bratu?!
-Nie zauważyłeś że ona tu się rządzi ? Ta akcja w samochodzie , mieszka w twoim domu jak by to był JEJ! Denerwuje mnie! - Mike nadal kontynuował. Moje oczy robiły się coraz to większe.
-Wytrzymasz! Będziesz mieszkał tu tylko miesiąc , to nie tak długo. Ona nawet o tym nie wie. Błagam , nie chce jej wyrzucać! To nie w moim stylu. Z resztą to mój dom i to ja nim rządzę , a nie ona, ja nawet nie widzę aby Alex tu rządziła. Ja ją lubię , i kłopotów mi nie sprawia. I sadzę że ty też ją polubisz.- się rozgadał...
-Zobaczymy.-Mike odszedł , a Gee też , ale po jakiejś minucie.
Mikey mnie nie lubi tak ? Sprawiam same kłopoty jak widzę. Nie no świetnie . Pójdę zamieszkać pod mostem , i jeść robale jak Bear Grylls, bo szanownemu Mikiemu się to nie podoba. Odechciało mi się już iść na wywiad. Opadłam na sofie, i po jakichś 5 minut postanowiłam zejść na dół. Wiem że miałam wściekły wzrok. A jaki miałam mieć? Miałam być optymistą ? Jejciu, Mike chce mnie wywalić z domu , nawet nie swojego , ale bądźmy optymistami i cieszmy się tym! Rozejrzałam się chłodnym wzrokiem i poszłam po szklankę soku. Napiłam się i oparłam o framugę drzwi.
-Alex jedziemy! - Gerard odezwał się.
-Mhmm...-mruknęłam.
Zebraliśmy się i wyjechaliśmy. Panowała cisza. Spojrzałam na godzinę. 13:30 co oznacza że w Polsce jest 21:30. Lena chyba jeszcze nie śpi. Napisałam do niej:
"Jadę na wywiad , jestem w okropnym humorze. Tęsknie!"
Jak się spodziewałam odpisała bardzo szybko.
"Jaki wywiad? Co się stało? Pisz!"
"Ehh , na wywiad MCR, z początku się cieszyłam ale teraz kompletnie nie! :( Otóż okazało się że Mike mnie nienawidzi , a bynajmniej nie chce mnie w domu Gee. Usłyszałam ich rozmowę. Tragicznie się czuje.Myślę że ten miesiąc będzie nużący. Bo właśnie przez ten czas Mikey będzie mieszkał w mieszkaniu swojego brata!"
"Nie martw się! Wszystko się ułoży! Pamiętaj masz się nie poddawać! TO JEST WOJNA!"
Odruchowo uśmiechnęłam się na ten SMS. Chyba Lena mnie tylko rozumie... Gdy dojechaliśmy na miejsce, zapoznałam się z każdym z zespołu. Naprawdę mili chłopcy. Porobiłam parę zdjęć , nagrałam filmik przed przygotowaniem na wywiad : Frank śmiejący się do lustra , Ray czochrający swoje włosy , Mike uwieczniony przez sekundę , jak przechodził obok , i Gerard pijący wodę jednocześnie machając w stronę aparatu. Najbardziej wpatrywałam się we Franka , który to chyba zauważył i podszedł do mnie.
-Heej coś nie tak? Jestem gdzieś brudny , czy coś - uśmiechnął się. Cholera jasna zaraz tu umrę , i zamiast wywiadu będą mieli pogrzeb.
-N-niee... Wszystko jest pod kontrolą ...- zmusiłam się do uśmiechu. Wpatrzyłam się w jego oczy... Fantazjuje , nie! Nie! Nie nie nie nie nie! Opanuj się dziewczyno! Frank cię wpędzi do grobu.
-Okey , jakby coś się złego działo to mów! -puścił mi oczko. Odchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam się śmiać. Szatańsko śmiać. Ustawiłam się do pionu i zobaczyłam że Iero patrzy się na mnie pytająco. Nakazałam mu ręką żeby już poszedł.
Kiedy rozpoczął się wywiad siedziałam za kulisami. Padło parę podstawowych pytań i na tym się skończyło.
Po połowię miesiąca nadal korzystałam z rady Lenki by się nie poddawać. Mieszkałam nadal u Gee, jednak Mike co raz bardziej mnie unikał. Natomiast ja z Gerardem jeszcze lepiej się polubiliśmy. Wychodziliśmy razem na miasto , przy czym towarzyszyło nam wiele paparazzich, zwiedziłam dom Tom'a i inne takie tam.
Przy dzisiejszym obiedzie, Gee wyszedł do toalety , a ja nie wytrzymałam i wybuchłam emocjami na Mikey'a.
-O co Ci do cholery jasnej chodzi Mikey?! Dlaczego cały czas mnie unikasz ?! Dlaczego nie chcesz abym tu nie mieszkała ?! To tylko 2 miesiące! Gerard się zgodził . Z resztą ty i tak nie długo jedziesz więc co Ci na tym zależy?! - spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem.
-A czemu się rządzisz? To nie twój dom..
-Twój też nie! Nie rządzę się! Czemu niby tak uważasz ? - odgryzłam się.
-Czemu tak uważam ? Czemu? Zabawiasz się w najlepsze , myślisz że Gerard to twój najlepszy kolega , myślisz, że jeśli poznałaś swoich idoli to już jesteś świetna i panią całego świata!
-Ja tak uważam ?! JA?! To ty jesteś zadufany w sobie! Gadasz jakieś bzdury! Sądzisz że będę się lansować że znam parę sławniejszych osób? Że są dla mnie kolegami ? - wstałam, i nawet nie zauważyłam że łzy lecą mi po policzku - Nie wiesz co przeszłam , nie wiesz jaka jestem , nie wiesz ile dla mnie znaczy mieć wiele nowych przyjaciół! A z resztą co Cię to obchodzi , idź nadal się trzymać za rękę z twoją nową przyjaciółką która udziela Ci wspaniałych rad , jak być najlepszym dupkiem na świecie! - szybkim krokiem odeszłam w stronę schodów.
-Jaką przyjaciółką ?!- krzyknął za mną Mike. Odwróciłam się do niego , i spojrzałam ze wściekłością w jego oczy.
-Z ignorancją Mike. Z ignorancją. - udałam się do swojego pokoju, mijając Gerarda.
-----------------------
tak wiem nudaaa jak flaki z olejem i w ogóle jakoś bez ładu i składu. + bez tła muzycznego. Niestety trzy razy dobierałam ,ale żadna piosenka nie pasowała. Na początku chciałam wstawić Red- Let it Burn ale jednak nie :<
Dom Leto też był..hmm...ładny to za mało.Och ile ja bym dała żeby w takim mieszkać! Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to... bałagan w kuchni.
Posiedzieliśmy z 10 minut przy telewizorze gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Kto to był? Tomo! Poznałam już wszystkich członków (teraźniejszych) 30 stm! Niech teraz dadzą koncert !
-Czeeść!!!-uradowany Mofo wskoczył na kanapę. Ja byłam nieco zdezorientowana, bo fakt - nie wiedziałam o co chodzi.
-Hej Tomo , to jest Alex. Alex to jest Tomo- uśmiechnął się Gee.
-Cz-cześć ...-podałam mu ręke.
-Nie bądź taka nieśmiała!-uśmiechnął się Tomislav
Kolejne 10 minut minęło na gadanie o wszystkim i niczym.Kiedy nagle przyszedł do mnie SMS. "Jak chcesz to idź na górę , i na końcu korytarza jest pokój "studio" :) I spokojnie nic nie będzie słychać - ściany dźwiękoszczelne jedynie lekko przez drzwi może " . Od Jareda. Chyba zauważył że... no ukrywać nie będę , nieco się nudziłam. Wstałam z kanapy.
-Gdzie idziesz? - zapytał się Gerard
-Yyy.. No ten .. Pozwiedzać!- mrugnęłam do Jay'a.
Trafiłam dobrze.Co mi się oczom ukazało ? Mikrofon , gitara elektryczna , gitara basowa, klawisze i perkusja. Rzuciłam się na perkusję. Przyznam nigdy , ale to nigdy niej nie grałam . Wzięłam pałeczki zaczęłam uderzać o bębny. Podobało mi się. Sama gra mi się podobała. Mogłam się poczuć jak Shannon! Skończyłam katować instrument i po kryjomu zabrałam jedną pałeczkę dla Leny. Zwierzak chyba się nie obrazi ! Podeszłam do bassu. Nigdy tego nie tykałam . Ale spróbowałam i coś się udało , jednak to nie dla mnie. Gitara elektryczna - idealnie! Zagrałam krótko , potem już przestałam , bo miałam zamiar wyjść, lecz zatrzymały mnie głosy za drzwiami.
- Kiedy ona pojedzie? - usłyszałam głos Mikey'a. Ona ? Jaka ona ?
- Daj spokój Mike, nie sądzę aby tu było dobrze rozmawiać...-Gee westchnął.
- Nie tu jest bardzo dobrze o tym rozmawiać! - przez dziurkę od klucza zauważyłam jak Mikey przyciska Gerarda do ściany, lecz po chwili go puścił , bo chyba zrozumiał że posunął się za daleko. Wzdrygnęłam się na ten widok. O co mu do cholery chodzi? Co ja mu zrobiłam ? Co on chce zrobić swojemu bratu?!
-Nie zauważyłeś że ona tu się rządzi ? Ta akcja w samochodzie , mieszka w twoim domu jak by to był JEJ! Denerwuje mnie! - Mike nadal kontynuował. Moje oczy robiły się coraz to większe.
-Wytrzymasz! Będziesz mieszkał tu tylko miesiąc , to nie tak długo. Ona nawet o tym nie wie. Błagam , nie chce jej wyrzucać! To nie w moim stylu. Z resztą to mój dom i to ja nim rządzę , a nie ona, ja nawet nie widzę aby Alex tu rządziła. Ja ją lubię , i kłopotów mi nie sprawia. I sadzę że ty też ją polubisz.- się rozgadał...
-Zobaczymy.-Mike odszedł , a Gee też , ale po jakiejś minucie.
Mikey mnie nie lubi tak ? Sprawiam same kłopoty jak widzę. Nie no świetnie . Pójdę zamieszkać pod mostem , i jeść robale jak Bear Grylls, bo szanownemu Mikiemu się to nie podoba. Odechciało mi się już iść na wywiad. Opadłam na sofie, i po jakichś 5 minut postanowiłam zejść na dół. Wiem że miałam wściekły wzrok. A jaki miałam mieć? Miałam być optymistą ? Jejciu, Mike chce mnie wywalić z domu , nawet nie swojego , ale bądźmy optymistami i cieszmy się tym! Rozejrzałam się chłodnym wzrokiem i poszłam po szklankę soku. Napiłam się i oparłam o framugę drzwi.
-Alex jedziemy! - Gerard odezwał się.
-Mhmm...-mruknęłam.
Zebraliśmy się i wyjechaliśmy. Panowała cisza. Spojrzałam na godzinę. 13:30 co oznacza że w Polsce jest 21:30. Lena chyba jeszcze nie śpi. Napisałam do niej:
"Jadę na wywiad , jestem w okropnym humorze. Tęsknie!"
Jak się spodziewałam odpisała bardzo szybko.
"Jaki wywiad? Co się stało? Pisz!"
"Ehh , na wywiad MCR, z początku się cieszyłam ale teraz kompletnie nie! :( Otóż okazało się że Mike mnie nienawidzi , a bynajmniej nie chce mnie w domu Gee. Usłyszałam ich rozmowę. Tragicznie się czuje.Myślę że ten miesiąc będzie nużący. Bo właśnie przez ten czas Mikey będzie mieszkał w mieszkaniu swojego brata!"
"Nie martw się! Wszystko się ułoży! Pamiętaj masz się nie poddawać! TO JEST WOJNA!"
Odruchowo uśmiechnęłam się na ten SMS. Chyba Lena mnie tylko rozumie... Gdy dojechaliśmy na miejsce, zapoznałam się z każdym z zespołu. Naprawdę mili chłopcy. Porobiłam parę zdjęć , nagrałam filmik przed przygotowaniem na wywiad : Frank śmiejący się do lustra , Ray czochrający swoje włosy , Mike uwieczniony przez sekundę , jak przechodził obok , i Gerard pijący wodę jednocześnie machając w stronę aparatu. Najbardziej wpatrywałam się we Franka , który to chyba zauważył i podszedł do mnie.
-Heej coś nie tak? Jestem gdzieś brudny , czy coś - uśmiechnął się. Cholera jasna zaraz tu umrę , i zamiast wywiadu będą mieli pogrzeb.
-N-niee... Wszystko jest pod kontrolą ...- zmusiłam się do uśmiechu. Wpatrzyłam się w jego oczy... Fantazjuje , nie! Nie! Nie nie nie nie nie! Opanuj się dziewczyno! Frank cię wpędzi do grobu.
-Okey , jakby coś się złego działo to mów! -puścił mi oczko. Odchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam się śmiać. Szatańsko śmiać. Ustawiłam się do pionu i zobaczyłam że Iero patrzy się na mnie pytająco. Nakazałam mu ręką żeby już poszedł.
Kiedy rozpoczął się wywiad siedziałam za kulisami. Padło parę podstawowych pytań i na tym się skończyło.
Po połowię miesiąca nadal korzystałam z rady Lenki by się nie poddawać. Mieszkałam nadal u Gee, jednak Mike co raz bardziej mnie unikał. Natomiast ja z Gerardem jeszcze lepiej się polubiliśmy. Wychodziliśmy razem na miasto , przy czym towarzyszyło nam wiele paparazzich, zwiedziłam dom Tom'a i inne takie tam.
Przy dzisiejszym obiedzie, Gee wyszedł do toalety , a ja nie wytrzymałam i wybuchłam emocjami na Mikey'a.
-O co Ci do cholery jasnej chodzi Mikey?! Dlaczego cały czas mnie unikasz ?! Dlaczego nie chcesz abym tu nie mieszkała ?! To tylko 2 miesiące! Gerard się zgodził . Z resztą ty i tak nie długo jedziesz więc co Ci na tym zależy?! - spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem.
-A czemu się rządzisz? To nie twój dom..
-Twój też nie! Nie rządzę się! Czemu niby tak uważasz ? - odgryzłam się.
-Czemu tak uważam ? Czemu? Zabawiasz się w najlepsze , myślisz że Gerard to twój najlepszy kolega , myślisz, że jeśli poznałaś swoich idoli to już jesteś świetna i panią całego świata!
-Ja tak uważam ?! JA?! To ty jesteś zadufany w sobie! Gadasz jakieś bzdury! Sądzisz że będę się lansować że znam parę sławniejszych osób? Że są dla mnie kolegami ? - wstałam, i nawet nie zauważyłam że łzy lecą mi po policzku - Nie wiesz co przeszłam , nie wiesz jaka jestem , nie wiesz ile dla mnie znaczy mieć wiele nowych przyjaciół! A z resztą co Cię to obchodzi , idź nadal się trzymać za rękę z twoją nową przyjaciółką która udziela Ci wspaniałych rad , jak być najlepszym dupkiem na świecie! - szybkim krokiem odeszłam w stronę schodów.
-Jaką przyjaciółką ?!- krzyknął za mną Mike. Odwróciłam się do niego , i spojrzałam ze wściekłością w jego oczy.
-Z ignorancją Mike. Z ignorancją. - udałam się do swojego pokoju, mijając Gerarda.
-----------------------
tak wiem nudaaa jak flaki z olejem i w ogóle jakoś bez ładu i składu. + bez tła muzycznego. Niestety trzy razy dobierałam ,ale żadna piosenka nie pasowała. Na początku chciałam wstawić Red- Let it Burn ale jednak nie :<
wtorek, 10 stycznia 2012
7
Poszłam pod prysznic , i podśpiewywałam sobię Paramore : "Hello,hello"
-Hello , hello! Is anyone homee? Hello, hello just pick up the phone!
-Hello hello! I'm in this home! Hello hello! My phone has a discharged battery! -usłyszałam jakieś skrzeczenie. Gee ma kota?! Ale jak on tu miał wleźć ?! Zgrabnie zakryłam swoje ciało zasłoną od prysznica i zobaczyłam szczerzącego się Shannona.Rymować to on nie umie!
-SHANNON WYPAD!-nakazałam mu i wskazałam na drzwi.
-Ale ja chciałem się myć - zrobił minę smutnego pieska - mogę z tobą- poruszył brwiami w górę i w dół,
-Zboczeńcu jeden , sio! Już uciekaj! -mówiłam przez śmiech.
Po odświeżeniu się , włosy związałam w kitkę tak że wyglądało jakby tylko kucyk był czerwony. Znowu zeszłam na dół , i opadałam na kanapę. Włączyłam telewizor , ale nic ciekawego nie leciało więc go wyłączyłam. Zauważyłam że mój aparat leży na stoliku , mimo że wczoraj nie przypominam sobie abym robiła zdjęcia. Z ciekawości zobaczyłam co tam się znajdowało . Zdjęcie Shannona w lustrze , Mikey'a unoszącego kciuk w górę , mnie jak tańczyłam z Jaredem , Gerarda robiącego "dziubka" w stronę obiektywu , parę fotek ludzi i filmik. Odtworzyłam go:
-Cześć! Tu ja Gerard i witajcie w mojej chacie! Aktualnie mamy imprezę jak widzicie, spójrzcie tam! - zoom padał na mnie w kącie - znowu wcina te cholerne babeczki! Już nigdy ich nie zrobię!-On ich nawet nie zrobił! Poszedł na łatwiznę i kupił z jakiegoś amerykańskiego supermarketu. Następnie potrząsając nieco aparatem, Gee poszedł do Mikey'a.
-Jak się bawisz ?
-Jest wspa...
-Też tak sądzę!
Następnie podszedł do Shannona. Ten jeszcze robił swoje "połowy". Podchodził do różnych najczęściej blondynek które miały duży biust i zagadywał "Hej , co tam u Ciebie koteczku " albo "Masz ochotę na drinka ? "
-Oneee nighttt of the huunter!-skrzeknął Shannon ,najwyraźniej filmik był nagrywany jak Zwierzak był mocno napity.
-Shannon polujesz już na te twoje kocice od jakichś dwóch godzin może czas skończyć?
-Nie!!! Idę *mraaau*- charakterystycznie poruszył dłonią.
Przez jakieś 10 sekund widnieli bawiący się ludzie. Skakali , albo się do siebie przytulali.
-Gerard gdzie są przekąski ? - Podszedł do niego Jared.
-Tam gdzie babeczkowy potwór.-wskazał na kąt.
-Dzięki!
Później było nagrane jak Jay je ze mną ciasia, a następnie wyciąga mnie na parkiet, po czym film się urwał. Ktoś zszedł po schodach. Gerard.
-Geeeee! Czemu wziąłeś mój aparat?- zapytałam
-Boooo , trzeba było to wszystko uwiecznić na wypadek gdyby się następnego dnia nie pamiętało!
-Ale mógłbyś się spytać...
-Oj tam! -poczochrał mi włosy
-O jaaa! Czerwony kucyk a reszta blond!- odezwał się Mikey z tyłu. Jak on się tam znalazł. Tak bezszelestnie chodzi? Jakiś wampir czy coś
-Magia poprostu... - mruknełam pod nosem. - Geraaard nudze się!!!
-Zaraz będziemy jechać do Jareda i Shannona.
-Po co?- zdziwiłam się.
-Odwieźć i może zostaniemy na jakąś godzinę , bo o 14 mamy wywiad.
-Mogę z wami na ten wywiad jechać? A kto tam ogólnie będzie? -pytałam
-No ja , Frank , Mike i Ray.-odpowiedział
-YAAY!!!-pisnęłam na tą wiadomość- Jadę z wami , muszę tam jechać, muszę! -poleciałam na górę , podekscytowana jak nigdy.
Wszyscy weszliśmy do samochodu, okazał się nie być taki duży by pomieścić pięć osób.Cisnęłam się w środku między Mikim a Jaredem , ale to mi nie przeszkadzało, bo dopiero teraz uświadomiłam że jestem szczęściarą. Następnym razem trzeba się częściej zderzać z sławnymi osobami , i krwawić z głowy! Wyjęłam telefon i włączyłam TT , zauważyłam że Jay zagląda mi przez ramię , nie zwróciłam na to uwagi."Mam się dobrze i myślę że będzie tak przez te dwa miesiące :) "- napisałam po angielsku i usłyszałam dźwięk robionego zdjęcia. To Leto i jego cholerne Blackberry!
-Ooooo nie!-krzyknełam i próbowałam zabrać mu ten telefon. Od tego zaczęła się cała szturchanina i chichoty .
- Weźcie się uspokójcie! - zostałam zgromiona wzrokiem Mikey'a .On chyba jako jedyny nie śmiał się w samochodzie. A to dziwne że jeszcze parędziesiąt minut temu był zachwycony moim kucykiem...
--------------------------------
Czy ktoś wie jak zrobić na Bloggerze aby najstarsze posty były na samej górze ?
-Hello , hello! Is anyone homee? Hello, hello just pick up the phone!
-Hello hello! I'm in this home! Hello hello! My phone has a discharged battery! -usłyszałam jakieś skrzeczenie. Gee ma kota?! Ale jak on tu miał wleźć ?! Zgrabnie zakryłam swoje ciało zasłoną od prysznica i zobaczyłam szczerzącego się Shannona.Rymować to on nie umie!
-SHANNON WYPAD!-nakazałam mu i wskazałam na drzwi.
-Ale ja chciałem się myć - zrobił minę smutnego pieska - mogę z tobą- poruszył brwiami w górę i w dół,
-Zboczeńcu jeden , sio! Już uciekaj! -mówiłam przez śmiech.
Po odświeżeniu się , włosy związałam w kitkę tak że wyglądało jakby tylko kucyk był czerwony. Znowu zeszłam na dół , i opadałam na kanapę. Włączyłam telewizor , ale nic ciekawego nie leciało więc go wyłączyłam. Zauważyłam że mój aparat leży na stoliku , mimo że wczoraj nie przypominam sobie abym robiła zdjęcia. Z ciekawości zobaczyłam co tam się znajdowało . Zdjęcie Shannona w lustrze , Mikey'a unoszącego kciuk w górę , mnie jak tańczyłam z Jaredem , Gerarda robiącego "dziubka" w stronę obiektywu , parę fotek ludzi i filmik. Odtworzyłam go:
-Cześć! Tu ja Gerard i witajcie w mojej chacie! Aktualnie mamy imprezę jak widzicie, spójrzcie tam! - zoom padał na mnie w kącie - znowu wcina te cholerne babeczki! Już nigdy ich nie zrobię!-On ich nawet nie zrobił! Poszedł na łatwiznę i kupił z jakiegoś amerykańskiego supermarketu. Następnie potrząsając nieco aparatem, Gee poszedł do Mikey'a.
-Jak się bawisz ?
-Jest wspa...
-Też tak sądzę!
Następnie podszedł do Shannona. Ten jeszcze robił swoje "połowy". Podchodził do różnych najczęściej blondynek które miały duży biust i zagadywał "Hej , co tam u Ciebie koteczku " albo "Masz ochotę na drinka ? "
-Oneee nighttt of the huunter!-skrzeknął Shannon ,najwyraźniej filmik był nagrywany jak Zwierzak był mocno napity.
-Shannon polujesz już na te twoje kocice od jakichś dwóch godzin może czas skończyć?
-Nie!!! Idę *mraaau*- charakterystycznie poruszył dłonią.
Przez jakieś 10 sekund widnieli bawiący się ludzie. Skakali , albo się do siebie przytulali.
-Gerard gdzie są przekąski ? - Podszedł do niego Jared.
-Tam gdzie babeczkowy potwór.-wskazał na kąt.
-Dzięki!
Później było nagrane jak Jay je ze mną ciasia, a następnie wyciąga mnie na parkiet, po czym film się urwał. Ktoś zszedł po schodach. Gerard.
-Geeeee! Czemu wziąłeś mój aparat?- zapytałam
-Boooo , trzeba było to wszystko uwiecznić na wypadek gdyby się następnego dnia nie pamiętało!
-Ale mógłbyś się spytać...
-Oj tam! -poczochrał mi włosy
-O jaaa! Czerwony kucyk a reszta blond!- odezwał się Mikey z tyłu. Jak on się tam znalazł. Tak bezszelestnie chodzi? Jakiś wampir czy coś
-Magia poprostu... - mruknełam pod nosem. - Geraaard nudze się!!!
-Zaraz będziemy jechać do Jareda i Shannona.
-Po co?- zdziwiłam się.
-Odwieźć i może zostaniemy na jakąś godzinę , bo o 14 mamy wywiad.
-Mogę z wami na ten wywiad jechać? A kto tam ogólnie będzie? -pytałam
-No ja , Frank , Mike i Ray.-odpowiedział
-YAAY!!!-pisnęłam na tą wiadomość- Jadę z wami , muszę tam jechać, muszę! -poleciałam na górę , podekscytowana jak nigdy.
Wszyscy weszliśmy do samochodu, okazał się nie być taki duży by pomieścić pięć osób.Cisnęłam się w środku między Mikim a Jaredem , ale to mi nie przeszkadzało, bo dopiero teraz uświadomiłam że jestem szczęściarą. Następnym razem trzeba się częściej zderzać z sławnymi osobami , i krwawić z głowy! Wyjęłam telefon i włączyłam TT , zauważyłam że Jay zagląda mi przez ramię , nie zwróciłam na to uwagi."Mam się dobrze i myślę że będzie tak przez te dwa miesiące :) "- napisałam po angielsku i usłyszałam dźwięk robionego zdjęcia. To Leto i jego cholerne Blackberry!
-Ooooo nie!-krzyknełam i próbowałam zabrać mu ten telefon. Od tego zaczęła się cała szturchanina i chichoty .
- Weźcie się uspokójcie! - zostałam zgromiona wzrokiem Mikey'a .On chyba jako jedyny nie śmiał się w samochodzie. A to dziwne że jeszcze parędziesiąt minut temu był zachwycony moim kucykiem...
--------------------------------
Czy ktoś wie jak zrobić na Bloggerze aby najstarsze posty były na samej górze ?
niedziela, 8 stycznia 2012
6
Tło muzyczne -Paramore " in the mourning"
- Początkowo miałam 3 przyjaciółki. Razem w 4 chodziłyśmy wszędzie , mówiono o nas NpNz(Najlepsze przyjaciółki na zawsze) , byłyśmy dla siebie jak siostry - lekko się zaśmiałam - Jednak to były pozory-dodałam ciszej -Karolina, Monika , Lena i ja. Wszystkie znałyśmy się od przedszkola. Miewałyśmy złe i dobre chwilę . Jakoś w 1 gimnazjum zainteresowałam się wami. W 2 gimnazjum stałam się Echelonem , co właśnie... wpłyneło na naszą przyjaźń. Karolina i Monika zaczeły mnie unikać, mniej zagadywać , praktycznie się nie spotykałyśmy. To była fałszywa przyjaźń.-głos mi się załamał-brak akceptacji , wszystko stało się sztuczne. Prawdopodbnie gdyby nie Lena nie wiedziałabym kto to jest prawdziwa przyjaciółka. Od czasu kiedy stałam się Echelonem wszyscy zaczeli mnie traktować pobocznie.Bo byłam inna. Bo nie byłam na topie. Bo znalazłam coś wyjątkowego, co inni uważali za dziwne.-pierwsza łza poleciała po policzku na przypomnienie tego okropnego okresu czasu.-Lena. Lena cały czas mnie lubiła, to ona była moją "siostrą" .. Po jakimś czasie i ona zaczeła się interesować wami. Zaczełyśmy razem śpiewać wasze piosenki. Wraz ze mną spędzała przerwy i pomagała w tych bardzo trudnych chwilach.Robiłyśmy praktycznie wszystko.- uśmiechnełam się i spojrzałam na Jay'a . Przysłuchiwał się uważnie. -To jest prawdziwa przyjaźń. To jest coś bez czego nie potrafiłabym żyć.
Jared nie odpowiedział nic tylko mnie przytulił. Sama nie wiem dlaczego. Bardzo uczuciowy facet. Ale nigdy mu mojego soczku nie dam.
-Czemu mnie przytulasz ? - zapytałam się.
-Bo poznałem część ciebie.- na te słowa się poważnie zdziwiłam.
-Aż tak bardzo chcesz mnie poznać?- Zaciekawiłam się.
-Wydajesz się być ciekawa.-Ciekawa?! Pff! Jestem nudna jak ...jak... no nie wiem poddaję się. Zastanawiam się czy to dobrze że mu powiedziałam całą historię.I to trochę chore, bo go nie znam , może to bardziej Gee powinien wiedzieć jaka jestem ?
-Mogę ci zaufać?-spojrzałam mu w oczy.
-Tak.-odpowiedział
-To miło- uśmiechnełam się i wziełam łyżkę mleka z płatkami.
-Ej zepsułaś !!!- zaśmiał się.
Przez następne dwie godziny poznawaliśmy się , na zmianę . Ja mu mówiłam coś o sobie , a potem on. Opowiadaliśmy sobie historie z naszego "nudnego" życia. Rozmawiałam z nim jakby nie był moim idolem , człowiekiem znanym na całym świecie, tylko dobrym przyjacielem. Po pogaduchach przyszedł Shannon , nieco zaspany i bluzgający że ma kaca. No jak się gra w statki , na kieliszki z wódką...
-Wody! Wody! Dajcie mi wody! - gadał ochrypiałym głosem. Nalałam mu do szklanki i podałam.-o dzięki pani!
-Nic takiego , zwierzaczku- prychnełam śmiechem widząc jego twarz.
-Zwierzaczku?-odparł zdziwiony.
-W Polsce tak na ciebie mówimy.-uśmiechnełam się.
-Jak uroczo!-Jared pisną jak dziesięcioletnia dziewczynka.
-Jak wy mogliście tego nie wiedzieć...-powiedziałam cicho-Dobra wy sobie tam pogadajcie , ja idę do pokoju , czas zobaczyć jak mnie zhejtowali na internecie i co się tam dzieje ogólnie.
Pierwszą stroną na którą weszłam był photoblog.10 komentarzy do zmoderonowania. "Jak to? Gdzie ty go znalazłaś?" , "Zazdroszczę!!!", "To jakiś fotomontaż prawda?" itp. , następnie odwiedziłam twittera i dałam wiadomość , że mam się dobrze. A potem to już tylko się nudziłam , czytałam i oglądałam co popadnie. Postanowiłam zadzwonić do mamy.
-Hej mamo , tak ,tak , nie , żyję, przepraszam zapomniałam , w samolocie nie można używać telefonów, tak jestem zdrowa , tak mam gdzie mieszkać , tak , nie , też Cię kocham pa.- rozłączyłam się . Nie no nie ma co strasznie długa ta rozmowa...
Po chwili przyszedł sms. Od Lenki.
"Jak tam żyjesz w wielkim świecie ? Zadzwoń - tęsknie! "
"Żyję dobrze , zadzwonię później bo teraz nie mogę , też tęsknie!PS: Opowiedziałam o tobie dla Jareda :) "
-------------------------------
Muszę zacząć pisać kolejne rozdziały bo w folderze został mi jeszcze tylko siódmy!
- Początkowo miałam 3 przyjaciółki. Razem w 4 chodziłyśmy wszędzie , mówiono o nas NpNz(Najlepsze przyjaciółki na zawsze) , byłyśmy dla siebie jak siostry - lekko się zaśmiałam - Jednak to były pozory-dodałam ciszej -Karolina, Monika , Lena i ja. Wszystkie znałyśmy się od przedszkola. Miewałyśmy złe i dobre chwilę . Jakoś w 1 gimnazjum zainteresowałam się wami. W 2 gimnazjum stałam się Echelonem , co właśnie... wpłyneło na naszą przyjaźń. Karolina i Monika zaczeły mnie unikać, mniej zagadywać , praktycznie się nie spotykałyśmy. To była fałszywa przyjaźń.-głos mi się załamał-brak akceptacji , wszystko stało się sztuczne. Prawdopodbnie gdyby nie Lena nie wiedziałabym kto to jest prawdziwa przyjaciółka. Od czasu kiedy stałam się Echelonem wszyscy zaczeli mnie traktować pobocznie.Bo byłam inna. Bo nie byłam na topie. Bo znalazłam coś wyjątkowego, co inni uważali za dziwne.-pierwsza łza poleciała po policzku na przypomnienie tego okropnego okresu czasu.-Lena. Lena cały czas mnie lubiła, to ona była moją "siostrą" .. Po jakimś czasie i ona zaczeła się interesować wami. Zaczełyśmy razem śpiewać wasze piosenki. Wraz ze mną spędzała przerwy i pomagała w tych bardzo trudnych chwilach.Robiłyśmy praktycznie wszystko.- uśmiechnełam się i spojrzałam na Jay'a . Przysłuchiwał się uważnie. -To jest prawdziwa przyjaźń. To jest coś bez czego nie potrafiłabym żyć.
Jared nie odpowiedział nic tylko mnie przytulił. Sama nie wiem dlaczego. Bardzo uczuciowy facet. Ale nigdy mu mojego soczku nie dam.
-Czemu mnie przytulasz ? - zapytałam się.
-Bo poznałem część ciebie.- na te słowa się poważnie zdziwiłam.
-Aż tak bardzo chcesz mnie poznać?- Zaciekawiłam się.
-Wydajesz się być ciekawa.-Ciekawa?! Pff! Jestem nudna jak ...jak... no nie wiem poddaję się. Zastanawiam się czy to dobrze że mu powiedziałam całą historię.I to trochę chore, bo go nie znam , może to bardziej Gee powinien wiedzieć jaka jestem ?
-Mogę ci zaufać?-spojrzałam mu w oczy.
-Tak.-odpowiedział
-To miło- uśmiechnełam się i wziełam łyżkę mleka z płatkami.
-Ej zepsułaś !!!- zaśmiał się.
Przez następne dwie godziny poznawaliśmy się , na zmianę . Ja mu mówiłam coś o sobie , a potem on. Opowiadaliśmy sobie historie z naszego "nudnego" życia. Rozmawiałam z nim jakby nie był moim idolem , człowiekiem znanym na całym świecie, tylko dobrym przyjacielem. Po pogaduchach przyszedł Shannon , nieco zaspany i bluzgający że ma kaca. No jak się gra w statki , na kieliszki z wódką...
-Wody! Wody! Dajcie mi wody! - gadał ochrypiałym głosem. Nalałam mu do szklanki i podałam.-o dzięki pani!
-Nic takiego , zwierzaczku- prychnełam śmiechem widząc jego twarz.
-Zwierzaczku?-odparł zdziwiony.
-W Polsce tak na ciebie mówimy.-uśmiechnełam się.
-Jak uroczo!-Jared pisną jak dziesięcioletnia dziewczynka.
-Jak wy mogliście tego nie wiedzieć...-powiedziałam cicho-Dobra wy sobie tam pogadajcie , ja idę do pokoju , czas zobaczyć jak mnie zhejtowali na internecie i co się tam dzieje ogólnie.
Pierwszą stroną na którą weszłam był photoblog.10 komentarzy do zmoderonowania. "Jak to? Gdzie ty go znalazłaś?" , "Zazdroszczę!!!", "To jakiś fotomontaż prawda?" itp. , następnie odwiedziłam twittera i dałam wiadomość , że mam się dobrze. A potem to już tylko się nudziłam , czytałam i oglądałam co popadnie. Postanowiłam zadzwonić do mamy.
-Hej mamo , tak ,tak , nie , żyję, przepraszam zapomniałam , w samolocie nie można używać telefonów, tak jestem zdrowa , tak mam gdzie mieszkać , tak , nie , też Cię kocham pa.- rozłączyłam się . Nie no nie ma co strasznie długa ta rozmowa...
Po chwili przyszedł sms. Od Lenki.
"Jak tam żyjesz w wielkim świecie ? Zadzwoń - tęsknie! "
"Żyję dobrze , zadzwonię później bo teraz nie mogę , też tęsknie!PS: Opowiedziałam o tobie dla Jareda :) "
-------------------------------
Muszę zacząć pisać kolejne rozdziały bo w folderze został mi jeszcze tylko siódmy!
sobota, 7 stycznia 2012
5
Przez chwilę patrzyłam na wszystko jak na sen.Nie wierzyłam . Brakowało jeszcze Tomo. Ktoś wszedł do pokoju Mikey Way?!Brat Gee?!
-A to koncert?-mruknęłam cicho.
-Graj i śpiewaj- powiedział do mnie Gee z lekkim uśmiechem.
Nieśmiało wzięłam gitarę i zaczęłam grać Paramore "The only exeption" Na początku szło mi opornie , bo byłam z tremowana , nadal nie wiedząc co tu się działo. Po jakimś krótkim czasie wczułam się w piosenkę , zamknęłam oczy i znowu wszystko się uspokoiło. Moje palce błądziły po gitarze , z ust wydobywały się kolejne wersy piosenki. Nastąpił koniec.Podniosłam głowę i przyjrzałam się ich twarzom. Każdy siedział z otwartą buzią i oczami na zewnątrz.
-Heeej... Już koniec... Haloo? - powiedziałam
-To .. było.. świetne!- odpowiedział Shann ściskając mnie jakbym była poduszką.
- A tak w ogóle to robimy dziś imprezę u nas, ubierz się w coś i schodź na dół.-Gerard rzucił sucho , ale potem mrugną okiem.
Po chwili już nikogo nie było w pokoju. Ubrałam czarną bluzkę , czerwoną kurtkę z ćwiekami , czarne spodnie z łańcuszkiem , czarne rękawiczki bez palców. A że miałam czerwone końcówki na blond włosach to podkreślało wszystko. No i wzięłam jeszcze bransoletki od Jareda.
Gdy zeszłam na dół okazało się że jest więcej ludzi niż myślałam. Przyjaciele Way'a ,tak myślę. Zaczęłam szukać tych bardziej znajomych twarzy. Shann podrywa już jakąś laskę , Mikey miesza drinki , Jareda nie widzę a Gee gada z przyjaciółmi. W kącie pokoju zobaczyłam przekąski , czyli obowiązkowo musiałam tam pójść. Przez jakiś czas musiałam się zastanowić - babeczka czy czekoladka. Wybrałam babeczkę , oparłam się o ścianę i zaczęłam wcinać. Ludzie tańczyli jak szaleni. Może ja też zatańczę ? Niee wolę jeść babeczkę. Jest o wiele lepsza. Po chwili podszedł do mnie Gerard.
-Czemu jesz babeczki ?- powiedział. Spojrzałam na niego dziwnie.
-A do czego one służą?
-Chodź tańczyć - powiedzieliśmy razem dwa różne zdania
-Nie umiem- odpowiedziałam.
-To nic chodź!- pociągnął mnie , a ja już polazłam za nim. Połamię sobie nogi . Albo nie! Ja mu połamię nogi. Będzie miał całe buty podeptane.
Rozległo się Panic! At The Disco: "I Write Sins Not Tragedies" . Dziękuje Bogu że to nie jakaś wolna piosenka. Na początku taniec był nie za szybki dopiero potem skakaliśmy,szaleliśmy, ale świetnie się bawiłam.
Rano obudziłam się z ogromnym bólem nóg. Ogólnie to podsumowując imprezę tańczyłam z Gee, Shannem, Jaredem i Mikey'em więc nie ma co się dziwić. Jay ,Shann i brat Gerarda zostali u nas na noc. Ubrałam się i zeszłam na dół , głód dał o sobie znać. Usłyszałam jakieś dźwięki gitary i śpiew. To Jared rozsiadł się na kanapie i grał "100 suns" . Stałam i oparłam się o ścianę przysłuchując się. Nie wierzę w to że nigdy nie poszłam na ich koncert.
-Pierwszy raz słyszę Cię jak śpiewasz na żywo.-powiedziałam jak skończył.Podskoczył jak oparzony, nie spodziewał się mnie ha!
-Nie byłaś na naszym koncercie?
-Niestety nie i bardzo tego żałuje. - odpowiedziałam i głos leciutko się załamał. Wiem doskonale że zespół jest zawieszony . Nie wiadomo do kiedy. Może już nigdy nie będą grać? Żeby szybko robić coś innego niż rozmawianie o koncertach , podeszłam do lodówki i wzięłam mleko. Zalałam nim miskę , dodałam płatki i zaczęłam chrupać.Przy okazji nalałam sobie soku pomarańczowego. Dzięki Bogu że Gee posiada ten ociekający zajebistością napój .
-Znasz jakiegoś Echelona w swoim mieście?- zapytał , zabierając mi szklanke. Nie wyżyty potwór. O nie Jared nie dla psa kiełbasa! Zwinnie zabrałam mu soczek. Mój soczuś. Tylko mój ! Nie bój się Jareda już jesteś u mamusi , ona się tobą zaopiekuje ... Chyba jestem chora na mózg. To od tego upadku. Na pewno. Na 100% . Tak definitywnie.
-Nie, ale mam moją jedyną przyjaciółkę która się wami interesuję i to bardzo. Uwielbia was i może też będzie Echelonem. - uśmiechnęłam się lekko.
-------------------------------------------
Rozdział miał być z tłem muzycznym , ale zrezygnowałam + już można dodawać komentarze normalnie , wtedy zapomniałam wyłączyć w opcjach :)
-A to koncert?-mruknęłam cicho.
-Graj i śpiewaj- powiedział do mnie Gee z lekkim uśmiechem.
Nieśmiało wzięłam gitarę i zaczęłam grać Paramore "The only exeption" Na początku szło mi opornie , bo byłam z tremowana , nadal nie wiedząc co tu się działo. Po jakimś krótkim czasie wczułam się w piosenkę , zamknęłam oczy i znowu wszystko się uspokoiło. Moje palce błądziły po gitarze , z ust wydobywały się kolejne wersy piosenki. Nastąpił koniec.Podniosłam głowę i przyjrzałam się ich twarzom. Każdy siedział z otwartą buzią i oczami na zewnątrz.
-Heeej... Już koniec... Haloo? - powiedziałam
-To .. było.. świetne!- odpowiedział Shann ściskając mnie jakbym była poduszką.
- A tak w ogóle to robimy dziś imprezę u nas, ubierz się w coś i schodź na dół.-Gerard rzucił sucho , ale potem mrugną okiem.
Po chwili już nikogo nie było w pokoju. Ubrałam czarną bluzkę , czerwoną kurtkę z ćwiekami , czarne spodnie z łańcuszkiem , czarne rękawiczki bez palców. A że miałam czerwone końcówki na blond włosach to podkreślało wszystko. No i wzięłam jeszcze bransoletki od Jareda.
Gdy zeszłam na dół okazało się że jest więcej ludzi niż myślałam. Przyjaciele Way'a ,tak myślę. Zaczęłam szukać tych bardziej znajomych twarzy. Shann podrywa już jakąś laskę , Mikey miesza drinki , Jareda nie widzę a Gee gada z przyjaciółmi. W kącie pokoju zobaczyłam przekąski , czyli obowiązkowo musiałam tam pójść. Przez jakiś czas musiałam się zastanowić - babeczka czy czekoladka. Wybrałam babeczkę , oparłam się o ścianę i zaczęłam wcinać. Ludzie tańczyli jak szaleni. Może ja też zatańczę ? Niee wolę jeść babeczkę. Jest o wiele lepsza. Po chwili podszedł do mnie Gerard.
-Czemu jesz babeczki ?- powiedział. Spojrzałam na niego dziwnie.
-A do czego one służą?
-Chodź tańczyć - powiedzieliśmy razem dwa różne zdania
-Nie umiem- odpowiedziałam.
-To nic chodź!- pociągnął mnie , a ja już polazłam za nim. Połamię sobie nogi . Albo nie! Ja mu połamię nogi. Będzie miał całe buty podeptane.
Rozległo się Panic! At The Disco: "I Write Sins Not Tragedies" . Dziękuje Bogu że to nie jakaś wolna piosenka. Na początku taniec był nie za szybki dopiero potem skakaliśmy,szaleliśmy, ale świetnie się bawiłam.
Rano obudziłam się z ogromnym bólem nóg. Ogólnie to podsumowując imprezę tańczyłam z Gee, Shannem, Jaredem i Mikey'em więc nie ma co się dziwić. Jay ,Shann i brat Gerarda zostali u nas na noc. Ubrałam się i zeszłam na dół , głód dał o sobie znać. Usłyszałam jakieś dźwięki gitary i śpiew. To Jared rozsiadł się na kanapie i grał "100 suns" . Stałam i oparłam się o ścianę przysłuchując się. Nie wierzę w to że nigdy nie poszłam na ich koncert.
-Pierwszy raz słyszę Cię jak śpiewasz na żywo.-powiedziałam jak skończył.Podskoczył jak oparzony, nie spodziewał się mnie ha!
-Nie byłaś na naszym koncercie?
-Niestety nie i bardzo tego żałuje. - odpowiedziałam i głos leciutko się załamał. Wiem doskonale że zespół jest zawieszony . Nie wiadomo do kiedy. Może już nigdy nie będą grać? Żeby szybko robić coś innego niż rozmawianie o koncertach , podeszłam do lodówki i wzięłam mleko. Zalałam nim miskę , dodałam płatki i zaczęłam chrupać.Przy okazji nalałam sobie soku pomarańczowego. Dzięki Bogu że Gee posiada ten ociekający zajebistością napój .
-Znasz jakiegoś Echelona w swoim mieście?- zapytał , zabierając mi szklanke. Nie wyżyty potwór. O nie Jared nie dla psa kiełbasa! Zwinnie zabrałam mu soczek. Mój soczuś. Tylko mój ! Nie bój się Jareda już jesteś u mamusi , ona się tobą zaopiekuje ... Chyba jestem chora na mózg. To od tego upadku. Na pewno. Na 100% . Tak definitywnie.
-Nie, ale mam moją jedyną przyjaciółkę która się wami interesuję i to bardzo. Uwielbia was i może też będzie Echelonem. - uśmiechnęłam się lekko.
-------------------------------------------
Rozdział miał być z tłem muzycznym , ale zrezygnowałam + już można dodawać komentarze normalnie , wtedy zapomniałam wyłączyć w opcjach :)
4
10 minut ? W 10 minut mam się przygotować na miasto ? Chyba go coś boli.Ale jak mus to mus. Wstałam i szybko przebrałam się w jakieś ciuchy , wzięłam portfel,telefon,torebkę, aparat i ruszyłam.
-Masz- podał mi okulary , a jedne sam sobie założył. Fakt jak się wychodzi z kimś sławnym trzeba pobawić się w kameleona. Nawet mi te gogle pasowały .
Gee zamkną drzwi i poszliśmy. Piechotą. How nice. Los Angeles to naprawdę pięknę miasto. Wyjęłam nikona i zaczęłam robić zdjęcia, a Way posłusznie czekał . Przy okazji mi zabrał lustro i robił nam sweet focie z rączki a także jakiemuś liściu , bo bardzo mu się spodobał. Zaczęło pojawiać się coraz więcej ludzi. Oznaczało to że jesteśmy w sercu Los Angeles. Od razu wyjęłam aparat i robiłam zdjęcia Gee , wieżowcom , miastu , ludziom.
-Gerard!!! Tam jest muzyczny chodź!!! - wydarłam się na pół miasta. Ten podszedł bliżej i dodał już ciszej.
-Okey ale wiesz że oni mnie znają także nie krzycz ...
-Sory...
Gdy tam weszliśmy dostałam szału przejrzałam wszystko, wszyściutko , zdecydowałam się kupić kostki do gitary , bo jak zwykle u mnie w domu wszystkie się zgubiły i płyte green day "21st Century Breakdown" .
-Szkoda że nie było żadnych bransoletek z Marsami... - nieco zawiedziona wyszłam ze sklepu.
-Akurat wiem kto mógłby takowe mieć- posłał tajemniczy uśmiech. Nie , nie rób tego, pouczałam Cię w moich myślach abyś tego nie robił a nadal się upierasz!- wracamy do domu.
Nogi mnie okropnie bolały. Te miasto jest za duże dla mnie . Przy powrocie zrobiłam parę fotek jak Way rozdaje autografy. Gdy tylko doszliśmy , zajęłam kanapę. Gee natomiast zadzwonił do kogoś znikając za drzwiami do ogródka. Ja się udałam na górę by siąść na laptopa i zrzucić zdjęcia . Na photobloga wybrałam fotkę na której wraz z Gerardem robimy jakieś miny z kosmosu. A notka brzmiała tak :
"Wszelkie zażalenia , hejty, pytania o te zdjęcie składajcie na mojego formspringa, jest po prawej stronie."
Po tym zdjęciu spodziewałam się wielkiego odzewu. Ja Los Angeles i Way. Hejterzy i plotki. Tak będzie ,ale czym jest życie bez ryzyka? W słuchawkach rozległo się Paramore: Mistery business. Odruchowo słuchawki mocniej przyłożyłam do uszu(miałam nauszne) . A słowa same zaczęły powoli "wypływać" mi z ust. Powoli zaczęłam śpiewać co raz głośniej , zapominając gdzie jestem . Siedziałam z zamkniętymi oczami. "I'm sorry honey, but I'm passing up, now look this way. Well there's a million other girls who do it just like you".
Piosenka dobiegła końca, a dopiero zobaczyłam że Gee stał w drzwiach.Burak po raz trzeci.
-Wow...- powiedział ... ale nie sam. Po chwili wyłoniła się para niebieskich oczu. To był Jared Leto. Jestem Echelonem , ale nie powiem że straciłam na chwilę możliwość ruchu.
Czyżby moje marzenie spełniało się ? Widzę przed sobą wokalistę 30 STM , ale nie cały zespół.Czyli jednak nie .W tym momencie się otrząsnęłam , i spojrzałam na Gee.
-Pamiętasz co mówiłem że znam kogoś kto może mieć bransoletki?-pokiwałam głową-No ... On ma cały zestaw - uśmiechną się zmieszanie.
Jared podniósł ręce do góry wypełnione gumowymi i innymi ozdobami na ręce. Spojrzałam na niego wzrokiem "daj mi !"
-To ja już pójdę-i w mgnieniu oka Gerarda już nie było.No nie to odpadłam , spalę się ze wstydu na 100%!
-To którą chcesz? -odpowiedział mi zachrypnięty głos.
-Wiesz najchętniej chciałabym wszystkie - uśmiechnęłam się , choć to raczej nie wyszło-no pokaż je.
-To wybierz sobie a ja się rozejrzę- rozejrzę się ? Ma zamiar mi grzebać w rzeczach?!
Wybór był cholernie trudny. Zdecydowałam się na 6 z 15. Chyba się nie obrazi? Zauważyłam że Jared bawi się moim aparatem, a po chwili usiadł obok mnie i zrobił nam zdjęcie. On miał minę słodkiego kociaka z otwartą buzią i przymkniętymi oczami , a ja na patrzyłam się na niego jak na ufo.
-Zagraj i zaśpiewaj!!!- do pokoju wbiegł Gee z gitarą i... Shannon ?! O co chodzi ?!
_________________
rozdział uważam za kompletną klapę , bo pisałam go jakoś tydzień temu i najprawdopodobniej nie miałam wprawy o-o
-Masz- podał mi okulary , a jedne sam sobie założył. Fakt jak się wychodzi z kimś sławnym trzeba pobawić się w kameleona. Nawet mi te gogle pasowały .
Gee zamkną drzwi i poszliśmy. Piechotą. How nice. Los Angeles to naprawdę pięknę miasto. Wyjęłam nikona i zaczęłam robić zdjęcia, a Way posłusznie czekał . Przy okazji mi zabrał lustro i robił nam sweet focie z rączki a także jakiemuś liściu , bo bardzo mu się spodobał. Zaczęło pojawiać się coraz więcej ludzi. Oznaczało to że jesteśmy w sercu Los Angeles. Od razu wyjęłam aparat i robiłam zdjęcia Gee , wieżowcom , miastu , ludziom.
-Gerard!!! Tam jest muzyczny chodź!!! - wydarłam się na pół miasta. Ten podszedł bliżej i dodał już ciszej.
-Okey ale wiesz że oni mnie znają także nie krzycz ...
-Sory...
Gdy tam weszliśmy dostałam szału przejrzałam wszystko, wszyściutko , zdecydowałam się kupić kostki do gitary , bo jak zwykle u mnie w domu wszystkie się zgubiły i płyte green day "21st Century Breakdown" .
-Szkoda że nie było żadnych bransoletek z Marsami... - nieco zawiedziona wyszłam ze sklepu.
-Akurat wiem kto mógłby takowe mieć- posłał tajemniczy uśmiech. Nie , nie rób tego, pouczałam Cię w moich myślach abyś tego nie robił a nadal się upierasz!- wracamy do domu.
Nogi mnie okropnie bolały. Te miasto jest za duże dla mnie . Przy powrocie zrobiłam parę fotek jak Way rozdaje autografy. Gdy tylko doszliśmy , zajęłam kanapę. Gee natomiast zadzwonił do kogoś znikając za drzwiami do ogródka. Ja się udałam na górę by siąść na laptopa i zrzucić zdjęcia . Na photobloga wybrałam fotkę na której wraz z Gerardem robimy jakieś miny z kosmosu. A notka brzmiała tak :
"Wszelkie zażalenia , hejty, pytania o te zdjęcie składajcie na mojego formspringa, jest po prawej stronie."
Po tym zdjęciu spodziewałam się wielkiego odzewu. Ja Los Angeles i Way. Hejterzy i plotki. Tak będzie ,ale czym jest życie bez ryzyka? W słuchawkach rozległo się Paramore: Mistery business. Odruchowo słuchawki mocniej przyłożyłam do uszu(miałam nauszne) . A słowa same zaczęły powoli "wypływać" mi z ust. Powoli zaczęłam śpiewać co raz głośniej , zapominając gdzie jestem . Siedziałam z zamkniętymi oczami. "I'm sorry honey, but I'm passing up, now look this way. Well there's a million other girls who do it just like you".
Piosenka dobiegła końca, a dopiero zobaczyłam że Gee stał w drzwiach.Burak po raz trzeci.
-Wow...- powiedział ... ale nie sam. Po chwili wyłoniła się para niebieskich oczu. To był Jared Leto. Jestem Echelonem , ale nie powiem że straciłam na chwilę możliwość ruchu.
Czyżby moje marzenie spełniało się ? Widzę przed sobą wokalistę 30 STM , ale nie cały zespół.Czyli jednak nie .W tym momencie się otrząsnęłam , i spojrzałam na Gee.
-Pamiętasz co mówiłem że znam kogoś kto może mieć bransoletki?-pokiwałam głową-No ... On ma cały zestaw - uśmiechną się zmieszanie.
Jared podniósł ręce do góry wypełnione gumowymi i innymi ozdobami na ręce. Spojrzałam na niego wzrokiem "daj mi !"
-To ja już pójdę-i w mgnieniu oka Gerarda już nie było.No nie to odpadłam , spalę się ze wstydu na 100%!
-To którą chcesz? -odpowiedział mi zachrypnięty głos.
-Wiesz najchętniej chciałabym wszystkie - uśmiechnęłam się , choć to raczej nie wyszło-no pokaż je.
-To wybierz sobie a ja się rozejrzę- rozejrzę się ? Ma zamiar mi grzebać w rzeczach?!
Wybór był cholernie trudny. Zdecydowałam się na 6 z 15. Chyba się nie obrazi? Zauważyłam że Jared bawi się moim aparatem, a po chwili usiadł obok mnie i zrobił nam zdjęcie. On miał minę słodkiego kociaka z otwartą buzią i przymkniętymi oczami , a ja na patrzyłam się na niego jak na ufo.
-Zagraj i zaśpiewaj!!!- do pokoju wbiegł Gee z gitarą i... Shannon ?! O co chodzi ?!
_________________
rozdział uważam za kompletną klapę , bo pisałam go jakoś tydzień temu i najprawdopodobniej nie miałam wprawy o-o
piątek, 6 stycznia 2012
3
Zamieszkam i zniszczę mu cały dom MUAHAHAHAHAA! . A nie poważnie to jestem zmieszana. Mam obawy przed tym mieszkaniem u niego. U Gerarda Way'a . Co ja u niego robię ? Nie znam go nawet...Znam czy nie ?
Popatrzyłam na zegarek. Zbliża się 20:00. Nie ma sensu dzwonić do rodziców. Otwieram walizkę i powoli się rozpakowuje . Zapełniam pokój swoimi rzeczami. Wzięłam telefon i zeszłam na dół, bo nieco zgłodniałam. Gee oglądał telewizje. Otworzyłam lodówkę, wyjełam mleko , a potem przeszukiwałam szafki by znaleźć jakieś płatki. Kolejne 5 minut na znalezienie łyżki i miski. A ten sobie nadal siedział. Cham. Czysty cham!
Usiadłam przy stole i zaczełam jeść , przy okazji sprawdzałam twittera.Nic nowego. Nuudaa! Odechciało mi się jeść. Cham nadal się obijał. Wstałam , i wylałam zawartość miski do zlewu , nawet nie pozmywałam.
- Co robisz ? -odezwał się w końcu , wykrzywiając swoją głowę , do tyłu , na oparcie od kanapy.Wyglądał słodko.. Co ja gadam ?!
- Idę na górę , wejść na laptopa.
- Mhm.-odmruknął
- O co Ci chodzi?- zapytałam. Ups nie chciałam , ale tak się te słowa cisneły na usta.
Spojrzał wyraźnie zdziwiony.
- A o co tobie chodzi ? Siedzę i oglądam TV a ty się na mnie rzucasz , jakbym strzelił focha na pół świata.
No i burak. Po raz drugi. Po co ja się pytałam.
-Przepraszam ... Wiesz ja taka jestem , jedna drobnostka i dla mnie to już...
-Jaka jesteś? - spytał patrząc mi w oczy . Moje akurat były zdziwione.
Uśmiechną się i wskazał miejsce obok niego.
-Opowiedz. Opowiedz jaka jesteś ,czym się zajmujesz, opowiedz mi wszystko.
-A co ty dziennikarz ? Raz doktor , raz dziennikarz , zmienny jesteś...- spojrzał na mnie przechylając lekko głowę i robiąc minę "nie rób tego."-okay, ale w skrócie, niektórych rzeczy dowiesz się w swoim czasie , już mówię. Mam 17 lat, pochodzę z Polski z Zamościa , interesuje się jazdą konną i fotografią. Gram na gitarze , trochę śpiewam. Uwielbiam zwierzęta ...Jestem Echelonem , słucham rocka, metalu no i to w sumie tak ogólnie .. - posłałam mu uśmiech, a on go odwzajemnił. - To ja zmykam na górę , nie wchodziłam na internet jakieś ....parę minut.
Roześmiał się.
Powędrowałam na górę i włączając laptopa, pomyślałam czy o tym napisać na swoim photoblogu.Wstawiłam zdjęcie mojego pokoju które zrobiłam w przerwie od rozpakowywania. A notka brzmiała tak:
"Kiedyś pisałam że utonełam w marzeniach i chciałam by ktoś mnie uratował.
Ale okazało się że nie trzeba.
Los Angeles HERE I COME!"
Strasznie skromna. Nie ma po co opowiadać szczegółów. Poczułam się strasznie zmęczona i udałam się do łazienki na dole. Jak zwykle nie wysuszyłam włosów . Padłam na łóżko , zasypiając w 5 minut.
Obudziłam się gdzieś o 10. Szybki prysznic i poszłam do kuchni w piżamie. Na stole były już mleko i płatki z czego się ucieszyłam. Zaczęłam od razu jeść i usłyszałam za sobą głośne
-WYCHODZIIIIMY ZA 10 MINUT JEDZ SZYBKO I UBIERZ SIĘ W COŚ NA MIASTOOOOOO!!!
-GEE DO CHOLERY SŁYSZĘ CIĘ!
Usłyszałam tylko śmiech.
---------------------------------------
Rozdział nieco nie udany , ja zmykam dokończyć 6 i może zacząć 7 :)
Popatrzyłam na zegarek. Zbliża się 20:00. Nie ma sensu dzwonić do rodziców. Otwieram walizkę i powoli się rozpakowuje . Zapełniam pokój swoimi rzeczami. Wzięłam telefon i zeszłam na dół, bo nieco zgłodniałam. Gee oglądał telewizje. Otworzyłam lodówkę, wyjełam mleko , a potem przeszukiwałam szafki by znaleźć jakieś płatki. Kolejne 5 minut na znalezienie łyżki i miski. A ten sobie nadal siedział. Cham. Czysty cham!
Usiadłam przy stole i zaczełam jeść , przy okazji sprawdzałam twittera.Nic nowego. Nuudaa! Odechciało mi się jeść. Cham nadal się obijał. Wstałam , i wylałam zawartość miski do zlewu , nawet nie pozmywałam.
- Co robisz ? -odezwał się w końcu , wykrzywiając swoją głowę , do tyłu , na oparcie od kanapy.Wyglądał słodko.. Co ja gadam ?!
- Idę na górę , wejść na laptopa.
- Mhm.-odmruknął
- O co Ci chodzi?- zapytałam. Ups nie chciałam , ale tak się te słowa cisneły na usta.
Spojrzał wyraźnie zdziwiony.
- A o co tobie chodzi ? Siedzę i oglądam TV a ty się na mnie rzucasz , jakbym strzelił focha na pół świata.
No i burak. Po raz drugi. Po co ja się pytałam.
-Przepraszam ... Wiesz ja taka jestem , jedna drobnostka i dla mnie to już...
-Jaka jesteś? - spytał patrząc mi w oczy . Moje akurat były zdziwione.
Uśmiechną się i wskazał miejsce obok niego.
-Opowiedz. Opowiedz jaka jesteś ,czym się zajmujesz, opowiedz mi wszystko.
-A co ty dziennikarz ? Raz doktor , raz dziennikarz , zmienny jesteś...- spojrzał na mnie przechylając lekko głowę i robiąc minę "nie rób tego."-okay, ale w skrócie, niektórych rzeczy dowiesz się w swoim czasie , już mówię. Mam 17 lat, pochodzę z Polski z Zamościa , interesuje się jazdą konną i fotografią. Gram na gitarze , trochę śpiewam. Uwielbiam zwierzęta ...Jestem Echelonem , słucham rocka, metalu no i to w sumie tak ogólnie .. - posłałam mu uśmiech, a on go odwzajemnił. - To ja zmykam na górę , nie wchodziłam na internet jakieś ....parę minut.
Roześmiał się.
Powędrowałam na górę i włączając laptopa, pomyślałam czy o tym napisać na swoim photoblogu.Wstawiłam zdjęcie mojego pokoju które zrobiłam w przerwie od rozpakowywania. A notka brzmiała tak:
"Kiedyś pisałam że utonełam w marzeniach i chciałam by ktoś mnie uratował.
Ale okazało się że nie trzeba.
Los Angeles HERE I COME!"
Strasznie skromna. Nie ma po co opowiadać szczegółów. Poczułam się strasznie zmęczona i udałam się do łazienki na dole. Jak zwykle nie wysuszyłam włosów . Padłam na łóżko , zasypiając w 5 minut.
Obudziłam się gdzieś o 10. Szybki prysznic i poszłam do kuchni w piżamie. Na stole były już mleko i płatki z czego się ucieszyłam. Zaczęłam od razu jeść i usłyszałam za sobą głośne
-WYCHODZIIIIMY ZA 10 MINUT JEDZ SZYBKO I UBIERZ SIĘ W COŚ NA MIASTOOOOOO!!!
-GEE DO CHOLERY SŁYSZĘ CIĘ!
Usłyszałam tylko śmiech.
---------------------------------------
Rozdział nieco nie udany , ja zmykam dokończyć 6 i może zacząć 7 :)
2
-Wow... - tylko tyle umiałam powiedzieć gdy zobaczyłam dom od zewnątrz. Nigdy nie widziałam takich luksusów.
-Nic takiego , wchodź - powiedział Gee.
-Wow...- po raz kolejny powiedziałam gdy tylko zobaczyłam przedsionek.
Gee tylko się zaśmiał pod nosem , po chwili ukazał się korytarz. Był w kolorach czarno czerwonym.
-Wow...-po raz drugi
Kuchnia.
-Wow...
Łazienka.
-Wow...
Salon
-Wow...
-Przestań -odezwał się Gerard. Ujć wkurzył się ? Yay! Nie ma to jak wkurzać gwiazdę znaną na całym świecie!- Idź do pokoju na górze, pierwsze drzwi od lewej , zaraz tam przyjdę.
Wchodziłam po schodach , patrząc na wszystko ze zdumieniem. Wszystko jest piękne. Architektura domu? Nigdy mnie to nie kręciło , a jednak wszystko jest dobrze do siebie dobrane. Wręcz idealnie. Otworzyłam drzwi.
-Wow... - dodałam już ciszej.
-SŁYSZAŁEM!!!-On ma podsłuch w domu ?!
Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ogromne łóżko , na które od razu wskoczyłam, a po chwili zebrałam kołdrę i się nią otuliłam.
-Moja kołderka , nigdy cię nie oddam , i ty , piękna poduszko , nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz , wszyscy dla mnie dużo znaczycie , kochaaaaam waaaas!!!- powiedziałam poetycko sama do siebie ... nie jednak nie sama do siebie , w drzwiach stał Gee , wybuchnął śmiechem , a ja zrobiłam się czerwona jak burak.
-Taaaaaaaaaaaaaaaakie to śmieszne, ty tak nigdy nie robisz? - spojrzałam na niego spod kołdry - nie darzysz swoim uczuciem , tych cudnych rzeczy,przedmiotów nie ważne...
- Siadaj -wskazał fotel.
Zrobiłam minę zbitego psa , ale poszłam i usiadłam.
-Dawaj tą głowę - Gee zbliżył się tak że bardzo dobrze widziałam jego oczy , włosy, usta i nos.Ładne oczy. Ładne włosy.Czarne w artystycznym nieładzie.Ładne usta. Ładny nos... Mój boże co ja gadam. Zaczęłam się kręcić , i patrzeć w około chodź to było trudne bo przeszkadzały mi ręce Way'a , które coś tam grzebały przy moim czole. Nagle poczułam pieczenie gdzieś nad brwią.
-Ałaaaaa! To boli ! - spojrzałam ze złością na Gee.
-Już gotowe. - uśmiechnął się. Nie rób tego! To na mnie źle działa!- Odniosę to wszystko, a ty się rozpakuj.
-Jak to rozpakuj?
-A gdzie masz zamiar mieszkać ?
-O fuck! Zapomniałam się zameldować do hotelu! Telefon , telefon , telefon... Tu!- Już poszłam wybierać numer , kiedy zwinnie mi to wspaniałe urządzonko zabrał.
-O nieee. Śpisz tu , nie wiem na ile czasu ale jak na razie tu.-powiedział.
-Nie ma w ogóle mowy, nie będę ci sprawiać kłopotu , bo ...-przerwał mi.
-Ach kobiety, dają wam coś za darmo , a wy to chcecie odrzucić bo macie poczucie winy...- i tym razem to ja mu nie dałam dokończyć.
-A wiesz co ? Skoro mam okazję u ciebie zamieszkać to zamieszkam. Zjem wszystkie płatki , będziesz miał pobrudzone ściany , porysowane panele , może wybite okna , zabrudzony dywan od soku pomarańczowego bo go tak uwielbiam , że pod wpływem radości mogę go wylać gdzie popadnie . Nawet nie wiem na ile u ciebie będę mieszkać , bo się w ogóle nie znamy więc nie rozumiem po co tak bardzo tego chcesz.
-No właśnie robię to dlatego, bo hotele w Los Angeles są nieczynne przez jakieś dwa tygodnie , ktoś wymyślił chory strajk i tak wypadło.
-------------------------------
Bez muzyki - nie mam do tego głowy :)
-Nic takiego , wchodź - powiedział Gee.
-Wow...- po raz kolejny powiedziałam gdy tylko zobaczyłam przedsionek.
Gee tylko się zaśmiał pod nosem , po chwili ukazał się korytarz. Był w kolorach czarno czerwonym.
-Wow...-po raz drugi
Kuchnia.
-Wow...
Łazienka.
-Wow...
Salon
-Wow...
-Przestań -odezwał się Gerard. Ujć wkurzył się ? Yay! Nie ma to jak wkurzać gwiazdę znaną na całym świecie!- Idź do pokoju na górze, pierwsze drzwi od lewej , zaraz tam przyjdę.
Wchodziłam po schodach , patrząc na wszystko ze zdumieniem. Wszystko jest piękne. Architektura domu? Nigdy mnie to nie kręciło , a jednak wszystko jest dobrze do siebie dobrane. Wręcz idealnie. Otworzyłam drzwi.
-Wow... - dodałam już ciszej.
-SŁYSZAŁEM!!!-On ma podsłuch w domu ?!
Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ogromne łóżko , na które od razu wskoczyłam, a po chwili zebrałam kołdrę i się nią otuliłam.
-Moja kołderka , nigdy cię nie oddam , i ty , piękna poduszko , nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz , wszyscy dla mnie dużo znaczycie , kochaaaaam waaaas!!!- powiedziałam poetycko sama do siebie ... nie jednak nie sama do siebie , w drzwiach stał Gee , wybuchnął śmiechem , a ja zrobiłam się czerwona jak burak.
-Taaaaaaaaaaaaaaaakie to śmieszne, ty tak nigdy nie robisz? - spojrzałam na niego spod kołdry - nie darzysz swoim uczuciem , tych cudnych rzeczy,przedmiotów nie ważne...
- Siadaj -wskazał fotel.
Zrobiłam minę zbitego psa , ale poszłam i usiadłam.
-Dawaj tą głowę - Gee zbliżył się tak że bardzo dobrze widziałam jego oczy , włosy, usta i nos.Ładne oczy. Ładne włosy.Czarne w artystycznym nieładzie.Ładne usta. Ładny nos... Mój boże co ja gadam. Zaczęłam się kręcić , i patrzeć w około chodź to było trudne bo przeszkadzały mi ręce Way'a , które coś tam grzebały przy moim czole. Nagle poczułam pieczenie gdzieś nad brwią.
-Ałaaaaa! To boli ! - spojrzałam ze złością na Gee.
-Już gotowe. - uśmiechnął się. Nie rób tego! To na mnie źle działa!- Odniosę to wszystko, a ty się rozpakuj.
-Jak to rozpakuj?
-A gdzie masz zamiar mieszkać ?
-O fuck! Zapomniałam się zameldować do hotelu! Telefon , telefon , telefon... Tu!- Już poszłam wybierać numer , kiedy zwinnie mi to wspaniałe urządzonko zabrał.
-O nieee. Śpisz tu , nie wiem na ile czasu ale jak na razie tu.-powiedział.
-Nie ma w ogóle mowy, nie będę ci sprawiać kłopotu , bo ...-przerwał mi.
-Ach kobiety, dają wam coś za darmo , a wy to chcecie odrzucić bo macie poczucie winy...- i tym razem to ja mu nie dałam dokończyć.
-A wiesz co ? Skoro mam okazję u ciebie zamieszkać to zamieszkam. Zjem wszystkie płatki , będziesz miał pobrudzone ściany , porysowane panele , może wybite okna , zabrudzony dywan od soku pomarańczowego bo go tak uwielbiam , że pod wpływem radości mogę go wylać gdzie popadnie . Nawet nie wiem na ile u ciebie będę mieszkać , bo się w ogóle nie znamy więc nie rozumiem po co tak bardzo tego chcesz.
-No właśnie robię to dlatego, bo hotele w Los Angeles są nieczynne przez jakieś dwa tygodnie , ktoś wymyślił chory strajk i tak wypadło.
-------------------------------
Bez muzyki - nie mam do tego głowy :)
1
Tło muzyczne - My chemical romance - I'm not okay
Los Angeles Właśnie co ja tu w ogóle robię? No w sumie są wakacje. Mogłam zostać w Polsce. Ze wspaniałym Echelonem, przyjaciółmi , rodziną , końmi. Z wszystkim.18-stka stuknie mi w listopadzie ,a przed wakacjami dostałam prezent na urodziny - bilety do Los Angeles na wakacje. Z początku się cieszyłam , ale potem jakoś nie zbyt. Mieszkam w Zamościu. Na koniach jeżdżę od jakichś pięciu lat, trochę fotografuje , gram na gitarze i śpiewam. Zazwyczaj chodzę ubrana w luźne ciuchy, bo takie uwielbiam.
Po południe , a ja idę zatłoczonymi ulicami miasta aniołów .Wszyscy nieco dziwnie na mnie patrzą. Czemu? Nie wiem . Może dlatego że mam średniej długości włosy blond z czerwonymi końcówkami? Założyłam moje ledwo żyjące słuchawki do Lg kp500 . Kocham ten telefon , przeżył tyle upadków, spotkań z ścianą i inne takie tam. Leci piosenka MCR "Im not okay" , przy której zawsze przyśpieszam kroku . Idę przed siebie i nie zwracam uwagi nawet gdzie. Gwar ucichł , widocznie jakieś bezludzie . Naglę upadam praktycznie na słup, centralnie . Słuchawki się odłączyły i muzyka zaczęła wypełniać ciche miejsce. Po jakimś czasie zorientowałam się jak ktoś coś do mnie gada.
-Are you okay? - usłyszałam lekko zachrypnięty głos .
Zaczął się refren w którym Gerard Way , dość głośno śpiewał "I'm not okay!" . Spojrzałam na telefon a potem na faceta .I znowu . Roześmieliśmy się na cały głos. Co prawda głowa mnie bardzo bolała , ale to nie przeszkadzało . Przyjrzałam się kolesiu który na mnie wpadł i nie wierzyłam własnym oczom. To był wokalista właśnie tej piosenki . Wokalista zespołu My Chemical Romance. Chyba zobaczył że dość długo się mu przyglądam nie śmiejąc się , bo zerwał się na równe nogi i pomógł mi wstać podając rękę.
Wstając odruchowo dotknęłam się głowy , a potem zobaczyłam krew na dłoni. Syknęłam ciche "fuck". Później jednak jeszcze bardziej się wkurzyłam bo zobaczyłam moją bransoletkę z glifami , rozwaloną na pół. Podeszłam zabrałam ją , wraz z telefonem i słuchawkami. Muzykę już wyłączyłam. Zapomniałam o Gee!
-Ymmm. I'm sorry , you know when im listening music i totally off of the world - powiedziałam płynnie po angielsku . Dwa lata kursu robią za swoje.
-Nic się nie stało. Jestem Gerard - (piszę już po polsku)odpowiedział i się uśmiechnął
"Nie uśmiechaj się , palpitacji serca dostanę..." - pomyślałam , czując jak moje nogi robią się z waty.
-Ola - Odwzajemniłam uśmiech.
-Olaa? - powiedział trudząc się wymówić to dobrze. Przecież to nie jest takie trudne! - To jest zdrobnienie ?
-Tak od Aleksandra - uśmiechnęłam się złośliwie widząc jak łamię sobię język by to imię wymówić.
-Mogę mówić Alex? -chyba zrozumiał mój uśmieszek.
-Taaak... - odpowiedziałam nieco zasmucona. Nie mogę znęcać się nad Way'em! Kobieto , ogarnij się , miliony ludzi chciało by się zderzyć z Gerardem i krwawić z głowy.
Zacmokał widząc jak spływa kolejna kropla krwi z mojego czoła.
-Jedziemy do mnie.
-Po co ? - zrobiłam minę "co do cholery".
-Mam apteczkę.
-Też mam geniuszu , nic mi nie jest , to tylko rozbicie głowy , parędziesiąt razy to przeżywałam .
-Nie wydaje mi się...
-A co ty doktor że się tak znasz ? - dodałam już nieco złośliwej. Naprawdę nie było sensu mnie do niego wieźć . Widać że to on bardziej na głowę upadł niż ja.
-Nie gadaj chodź- pociągnął mnie za nadgarstek. A spieprzaj dziadu ! Lekarz się znalazł. Oh przepraszam już nigdy nie umyję tego świętego nadgarstka, dotkniętego przez samego boga Way'a.
-Nic... Mi ... Nie.... Jest..! - krzyczałam szarpiąc się z nim.
-Jest - odpowiedział spokojnie , a ja się poddałam i ruszyłam za nim.
-----------------------------------------------
Wiem wiem , troszkę bez sensowne, i na tło muzyczne rozdział za krótki , no ale jest :)
Los Angeles Właśnie co ja tu w ogóle robię? No w sumie są wakacje. Mogłam zostać w Polsce. Ze wspaniałym Echelonem, przyjaciółmi , rodziną , końmi. Z wszystkim.18-stka stuknie mi w listopadzie ,a przed wakacjami dostałam prezent na urodziny - bilety do Los Angeles na wakacje. Z początku się cieszyłam , ale potem jakoś nie zbyt. Mieszkam w Zamościu. Na koniach jeżdżę od jakichś pięciu lat, trochę fotografuje , gram na gitarze i śpiewam. Zazwyczaj chodzę ubrana w luźne ciuchy, bo takie uwielbiam.
Po południe , a ja idę zatłoczonymi ulicami miasta aniołów .Wszyscy nieco dziwnie na mnie patrzą. Czemu? Nie wiem . Może dlatego że mam średniej długości włosy blond z czerwonymi końcówkami? Założyłam moje ledwo żyjące słuchawki do Lg kp500 . Kocham ten telefon , przeżył tyle upadków, spotkań z ścianą i inne takie tam. Leci piosenka MCR "Im not okay" , przy której zawsze przyśpieszam kroku . Idę przed siebie i nie zwracam uwagi nawet gdzie. Gwar ucichł , widocznie jakieś bezludzie . Naglę upadam praktycznie na słup, centralnie . Słuchawki się odłączyły i muzyka zaczęła wypełniać ciche miejsce. Po jakimś czasie zorientowałam się jak ktoś coś do mnie gada.
-Are you okay? - usłyszałam lekko zachrypnięty głos .
Zaczął się refren w którym Gerard Way , dość głośno śpiewał "I'm not okay!" . Spojrzałam na telefon a potem na faceta .I znowu . Roześmieliśmy się na cały głos. Co prawda głowa mnie bardzo bolała , ale to nie przeszkadzało . Przyjrzałam się kolesiu który na mnie wpadł i nie wierzyłam własnym oczom. To był wokalista właśnie tej piosenki . Wokalista zespołu My Chemical Romance. Chyba zobaczył że dość długo się mu przyglądam nie śmiejąc się , bo zerwał się na równe nogi i pomógł mi wstać podając rękę.
Wstając odruchowo dotknęłam się głowy , a potem zobaczyłam krew na dłoni. Syknęłam ciche "fuck". Później jednak jeszcze bardziej się wkurzyłam bo zobaczyłam moją bransoletkę z glifami , rozwaloną na pół. Podeszłam zabrałam ją , wraz z telefonem i słuchawkami. Muzykę już wyłączyłam. Zapomniałam o Gee!
-Ymmm. I'm sorry , you know when im listening music i totally off of the world - powiedziałam płynnie po angielsku . Dwa lata kursu robią za swoje.
-Nic się nie stało. Jestem Gerard - (piszę już po polsku)odpowiedział i się uśmiechnął
"Nie uśmiechaj się , palpitacji serca dostanę..." - pomyślałam , czując jak moje nogi robią się z waty.
-Ola - Odwzajemniłam uśmiech.
-Olaa? - powiedział trudząc się wymówić to dobrze. Przecież to nie jest takie trudne! - To jest zdrobnienie ?
-Tak od Aleksandra - uśmiechnęłam się złośliwie widząc jak łamię sobię język by to imię wymówić.
-Mogę mówić Alex? -chyba zrozumiał mój uśmieszek.
-Taaak... - odpowiedziałam nieco zasmucona. Nie mogę znęcać się nad Way'em! Kobieto , ogarnij się , miliony ludzi chciało by się zderzyć z Gerardem i krwawić z głowy.
Zacmokał widząc jak spływa kolejna kropla krwi z mojego czoła.
-Jedziemy do mnie.
-Po co ? - zrobiłam minę "co do cholery".
-Mam apteczkę.
-Też mam geniuszu , nic mi nie jest , to tylko rozbicie głowy , parędziesiąt razy to przeżywałam .
-Nie wydaje mi się...
-A co ty doktor że się tak znasz ? - dodałam już nieco złośliwej. Naprawdę nie było sensu mnie do niego wieźć . Widać że to on bardziej na głowę upadł niż ja.
-Nie gadaj chodź- pociągnął mnie za nadgarstek. A spieprzaj dziadu ! Lekarz się znalazł. Oh przepraszam już nigdy nie umyję tego świętego nadgarstka, dotkniętego przez samego boga Way'a.
-Nic... Mi ... Nie.... Jest..! - krzyczałam szarpiąc się z nim.
-Jest - odpowiedział spokojnie , a ja się poddałam i ruszyłam za nim.
-----------------------------------------------
Wiem wiem , troszkę bez sensowne, i na tło muzyczne rozdział za krótki , no ale jest :)
czwartek, 5 stycznia 2012
Prologo-powiatanio-coś
Cześć! Rozpoczynam blogowanie.
Od początku - będzie to opowiadanie o MCR i 30 stm o zwykłej dziewczynie i nie zwykłych problemach. Alex (Aleksandra) ma 17 lat i dostała bilety na lot do Los Angeles , gdzie jej życie przewraca się do góry nogami nie koniecznie na dobre.
Nie sądzę aby to opowiadanie uzyskało jakąś sławę , ale jak piszę to piszę :)
+ Strona w budowie
Od początku - będzie to opowiadanie o MCR i 30 stm o zwykłej dziewczynie i nie zwykłych problemach. Alex (Aleksandra) ma 17 lat i dostała bilety na lot do Los Angeles , gdzie jej życie przewraca się do góry nogami nie koniecznie na dobre.
Nie sądzę aby to opowiadanie uzyskało jakąś sławę , ale jak piszę to piszę :)
+ Strona w budowie
Subskrybuj:
Posty (Atom)