czwartek, 8 marca 2012

16.

-Cześć - powiedział słabym głosem.
 -No cześć, po co przyszedłeś? - wzięłam miskę do ręki i odłożyłam do zmywarki. W międzyczasie Gerard usiadł przy stole.
-Wiesz,chyba trzeba porozmawiać.-odparł i spojrzał mi w oczy. Wzdrygnęłam się. Tak, porozmawiać, ale jak? Ma mnie zamiar przeprosić? A może to ja powinnam...
-A może chcesz herbaty? - nie odpowiedział. - kawy? - ochoczo pokiwał głową. Uśmiechnęłam się na ten widok. Uwielbiał kawę. Pomyślałam , że i sama sobie ją zrobię. Z gotowym napojem, przysiadłam się do stołu. Przez parę minut było tylko słychać mieszanie łyżeczkami kawy. Czułam jego wzrok na sobie, kiedy tylko nasze spojrzenia się krzyżowały, odwracałam wzrok w inną stronę. Serce biło mi mocniej niż kiedykolwiek. Sama nie wiem czemu.
-Chciałem przeprosić - już otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale on zwinnym ruchem ręki, wskazał bym mu nie przerywała. - na prawdę , bardzo mocno żałuje tego co się stało, obiecuje że już tego nie zrobię - złapał mnie za rękę i spojrzał prosto w moje zgubione oczy - chcę by wszystko było od nowa , chcę to wszystko naprawić.- patrzyłam  na niego z lekko otwartą buzią. On mówi prawdę. Widzę to w jego oczach. Jego spojrzenie nie może kłamać, prawda? - Wybaczysz?
-Gerard...Tak.-uśmiechnęłam się lekko, a on zrobił to samo. Piękne uczucie, kiedy w końcu coś powoli zaczyna się układać. Mimo że to dopiero początek odbudowania naszej przyjaźni, gojenia ran przeszłości, jest pięknie. Zobaczyć jego szczery uśmiech, poczuć to że i on teraz odczuwa ulgę. I się cieszy, tak jak ja.
***
              Mijały godziny, a my nadal rozmawialiśmy. Śmieliśmy się,opowiadaliśmy jakieś chore historyjki z naszego życia, wypiliśmy jeszcze po jednej kawie. Niemożliwe, że jeszcze nie dawno chciałam go nie znać, nie widzieć, nie rozmawiać,a teraz? Teraz jest o wiele lepiej. O wiele lepszy humor, lepsze nastawienie do życia.
-Za ile wracają Leto? - zapytał ni stąd ni z zowąd Gee. Spojrzałam na zegarek, wskazywało na to że za jakieś 10 minut wrócą.
-Niedługo, właściwie to prawie zaraz.- odparłam. Gerard tylko szybko wstał, zabrał kurtkę, i wręcz wybiegł z domu, pośpiesznie mówiąc " cześć ". Poszłam za nim.
-Czemu już idziesz?- dogoniłam go na bosaka.Zatrzymał się i tylko westchnął.
-Alex, tylko mu tego nie mów że o tym wiesz, dobrze? - nie wiedziałam o kogo chodzi, ale pokiwałam głową.- Jared zabrania mi się z tobą widywać.
-CO?!- krzyknęłam. - Jak ... Jak on może.. Dlaczego?
-Uważa że tak będzie lepiej, a jak nas złapie razem , to na pewno ani dla Ciebie, ani dla mnie dobrze się to nie skończy.Ja już będę szedł, jak coś ty nic nie wiesz. Idę, pa. - lekko przejechał palcami po mojej dłoni, i truchtem pobiegł w stronę swojego domu.
***
              Nie byłam smutna. Byłam zła. Cholernie zła. Pieprzony Jared. To ma mi pomóc? Uciekłam do domu, wchodząc trzasnęłam drzwiami.
- I co Alex?-zapytałam moje odbicie w lustrze.-zapeszyłaś, już nie masz takiego dobrego humoru. Przez jednego dupka, który uważa się za najlepszego, i najbardziej pomysłowego człowieka na świecie.          
              Usłyszałam otwieranie drzwi.  I dopiero w ostatniej chwili zorientowałam się że w kuchni są zostawione dwie filiżanki po kawie. Szybko wrzuciłam je do zmywarki.
-Hej Alex! Kupiliśmy duużoo jedzenia! - powiedział zafascynowany Shannon. Uśmiechnęłam się, a przenosząc wzrok na Jareda, spiorunowałam go tylko spojrzeniem. Doigrasz się Leto, zobaczysz , będzie wojna!
-Pomóc w rozpakowaniu? - spytałam jak gdyby nigdy nic, i wzięłam siatki na stół. Hm. Mleko sojowe, czipsy, czipsy, czipsy , czipsy....- Shann? Ty tu chyba wybierałeś najwięcej rzeczy.- stwierdziłam ze śmiechem.
-Tak, tak , ja, ale zostaw to, poradzimy sobie. - odsunął mnie od reklamówek.
-To ja pójdę już na górę... - i tak zrobiłam.
***
          Nudziło mi się tak jak nigdy, chętnie bym z nim sobie pogadała z Gee ale nie! Pan Jared Leto musi tu rządzić. Niedługo wszystko będzie pod jego nadzorem. Bo tak będzie lepiej. Pf. Na pewno, już w to wierze. Weszłam na TT. Spam, spam , spaaam, o . Pan kotleto coś napisał. Ooo. Bleh. Jakieś nudy.
-Co robić? Co rooobić?  Co mam tutaj rooobić? - zaczęłam sobie podśpiewywać jakiś nieznany mi rytm w języku polskim. - WIEM!
***
       Godzina 15:00. Zeszłam na dół i ubrałam się do wyjścia. Ostatnio było chłodno, więc założyłam kurtkę.
-Gdzie idziesz? - od razu musiał wyskoczyć pan klozeto. To znaczy Leto. Jared. -Hm?
-Na spacer.
-Znów? - zapytał bardzo zaciekawiony.
-Tak znów, co Cię to tak obchodzi? - posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Nie nic... Idź jak chcesz. - odpowiedział, lekko zszokowany. Uśmiechnęłam się tajemniczo pod nosem.
***
            Kierunek : dom Gee. Dobra, dobra, gdzie on był? W prawo? Niee... W lewo! Tak , tak w lewo! O Boże, jaka ty jesteś zagubiona Alex.
             Na widok ładnego i znajomego mi już domu, ucieszyłam się w duchu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Ktoś pośpiesznie zszedł po schodach i otworzył mi. Gerard, gdy tylko mnie zobaczył, popatrzył ze strachem, że Jay mógłby nas przyłapać , ale ja mu zapewniłam że go tu nie ma.
-Leto tutaj nie ma więc jesteśmy bezpieczni, można?- wskazałam na pomieszczenie za Gee.
-Jasne! Wchodź. - weszłam , a on zamkną za mną drzwi. - Czemu przyszłaś?
-Nuda w domu, i praktyczne nic nie robienie, cieszę się że tu mogłam przyjść, bo przecież szanowny pan Jared, już się pytał gdzie idę, ale udało się, po powiedziałam mu że idę na spacer. - opadłam na kanapę.
            W jego domu za dużo się nie zmieniło. Przemalowana została jedynie kuchnia, a reszta pozostawiona w takim samym ustroju jaki widziałam wcześniej. Usiadł obok mnie, spojrzeliśmy sobie w oczy i nagle zaczęliśmy się śmiać. Sami nawet nie wiedzieliśmy z czego. Doszło do tego że ja wylądowałam na podłodze, ale po chwili się 'ogarnęliśmy' i znów było spokojnie.
-Cieszę się, że znów jest tak jak dawniej - powiedział Gee.
-No oprócz tego że mamy - pokazałam palcami cudzysłów - zakaz spotykania się ze sobą . - prychnęliśmy śmiechem.
-Wiesz że trzeba nadrobić te zaległe dni kiedy się nie widzieliśmy?
-Wiem - uśmiechnęłam się - masz może ciastka?
-Ciastka?
-Tak ciastka.
-A po co Ci one?
-Żeby je zjeść to chyba logiczne, no nie? - poczochrałam jego czarne włosy.
-Mam, poczekaj przyniosę.
               I przyniósł. Postawił je między nami. Usiedliśmy po turecku na dywanie, mimo że wyglądało to tak jakbyśmy modlili się do kubka z ciastkami, przyjemnie się nam gadało.
               Nastał moment, w którym nasz dłonie sięgnęły tego samego smakołyka a spojrzenia skrzyżowały się. Nastało coś, czego wcześniej nie mogłam sobie w ogóle wyobrazić...
----
Lof stori spowodowane ciastkami?
Zawsze spoko ._.
Przepraszam że taki krótki, i za błędy też przepraszam, sprawdzane na szybko, bo muszę się jeszcze nauczyć na sprawdzian :C

4 komentarze:

  1. LOVE STORY LOVE STORY LOVE STORY !!!!!!!!!!!!!! Doczekałam się w końcu !!!!!!!! Aaaa kocham cię :**************************************************** <3333333333333333333333 No i w ogóle !!!!! No a ten,teges jak Gee będzie już z tobą to może Frank... no wież ^^ <333333 HiHiHiHiHi, ależ się rozpisałam xDDDD <3333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. ciastko złączy ich ze sobą. hahahaha. słodko. czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kurde musze kiedys wypróbować numer z ciastkami xDDD Jared cos za pewny siebie się zrobił ;ppp trzeba mu pokazac gdzie jego miejsce xD

    OdpowiedzUsuń