Zamieszkam i zniszczę mu cały dom MUAHAHAHAHAA! . A nie poważnie to jestem zmieszana. Mam obawy przed tym mieszkaniem u niego. U Gerarda Way'a . Co ja u niego robię ? Nie znam go nawet...Znam czy nie ?
Popatrzyłam na zegarek. Zbliża się 20:00. Nie ma sensu dzwonić do rodziców. Otwieram walizkę i powoli się rozpakowuje . Zapełniam pokój swoimi rzeczami. Wzięłam telefon i zeszłam na dół, bo nieco zgłodniałam. Gee oglądał telewizje. Otworzyłam lodówkę, wyjełam mleko , a potem przeszukiwałam szafki by znaleźć jakieś płatki. Kolejne 5 minut na znalezienie łyżki i miski. A ten sobie nadal siedział. Cham. Czysty cham!
Usiadłam przy stole i zaczełam jeść , przy okazji sprawdzałam twittera.Nic nowego. Nuudaa! Odechciało mi się jeść. Cham nadal się obijał. Wstałam , i wylałam zawartość miski do zlewu , nawet nie pozmywałam.
- Co robisz ? -odezwał się w końcu , wykrzywiając swoją głowę , do tyłu , na oparcie od kanapy.Wyglądał słodko.. Co ja gadam ?!
- Idę na górę , wejść na laptopa.
- Mhm.-odmruknął
- O co Ci chodzi?- zapytałam. Ups nie chciałam , ale tak się te słowa cisneły na usta.
Spojrzał wyraźnie zdziwiony.
- A o co tobie chodzi ? Siedzę i oglądam TV a ty się na mnie rzucasz , jakbym strzelił focha na pół świata.
No i burak. Po raz drugi. Po co ja się pytałam.
-Przepraszam ... Wiesz ja taka jestem , jedna drobnostka i dla mnie to już...
-Jaka jesteś? - spytał patrząc mi w oczy . Moje akurat były zdziwione.
Uśmiechną się i wskazał miejsce obok niego.
-Opowiedz. Opowiedz jaka jesteś ,czym się zajmujesz, opowiedz mi wszystko.
-A co ty dziennikarz ? Raz doktor , raz dziennikarz , zmienny jesteś...- spojrzał na mnie przechylając lekko głowę i robiąc minę "nie rób tego."-okay, ale w skrócie, niektórych rzeczy dowiesz się w swoim czasie , już mówię. Mam 17 lat, pochodzę z Polski z Zamościa , interesuje się jazdą konną i fotografią. Gram na gitarze , trochę śpiewam. Uwielbiam zwierzęta ...Jestem Echelonem , słucham rocka, metalu no i to w sumie tak ogólnie .. - posłałam mu uśmiech, a on go odwzajemnił. - To ja zmykam na górę , nie wchodziłam na internet jakieś ....parę minut.
Roześmiał się.
Powędrowałam na górę i włączając laptopa, pomyślałam czy o tym napisać na swoim photoblogu.Wstawiłam zdjęcie mojego pokoju które zrobiłam w przerwie od rozpakowywania. A notka brzmiała tak:
"Kiedyś pisałam że utonełam w marzeniach i chciałam by ktoś mnie uratował.
Ale okazało się że nie trzeba.
Los Angeles HERE I COME!"
Strasznie skromna. Nie ma po co opowiadać szczegółów. Poczułam się strasznie zmęczona i udałam się do łazienki na dole. Jak zwykle nie wysuszyłam włosów . Padłam na łóżko , zasypiając w 5 minut.
Obudziłam się gdzieś o 10. Szybki prysznic i poszłam do kuchni w piżamie. Na stole były już mleko i płatki z czego się ucieszyłam. Zaczęłam od razu jeść i usłyszałam za sobą głośne
-WYCHODZIIIIMY ZA 10 MINUT JEDZ SZYBKO I UBIERZ SIĘ W COŚ NA MIASTOOOOOO!!!
-GEE DO CHOLERY SŁYSZĘ CIĘ!
Usłyszałam tylko śmiech.
---------------------------------------
Rozdział nieco nie udany , ja zmykam dokończyć 6 i może zacząć 7 :)
hahhaa. fajne. czekam na kolejny. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń